Sylwia Peretti od momentu pojawienia się programie Królowe życia wzbudza ogromne emocje. Trochę za sprawą swojej kryminalnej przeszłości, a po części również w wyniku spektakularnej metamorfozy, jaką przeszła od czasu występu w Kuchennych rewolucjach. Fani nie mogą oprzeć się wrażeniu, że na przestrzeni lat Peretti zmieniła się nie do poznania.
Sylwia jest najwyraźniej nieco zmęczona pytaniami obserwatorów o jej metamorfozę. Odpowiadając na jedno z nich, zdecydowała się podzielić refleksjami na temat samoakceptacji i ingerowania w wygląd.
10 czy 11 lat temu wyglądałam jak pół Polski wtedy. Z tą różnicą, że moje archiwum miało okazję zobaczyć i przy okazji ponabijać się przy tym pół kraju, zapominając, jak sami wyglądali w tamtych czasach - zaczęła nieco rozżalona.
W dalszej części wpisu "królowa" stanęła murem za osobami, które - tak jak ona - zdecydowały się na poprawianie urody.
Nie każdemu dane jest urodzić się Miss Polonią - zaznaczyła. Ale każdy ma prawo zrobić ze swoim ciałem i życiem to, na co ma ochotę. Jeśli poprawimy sobie tym samopoczucie czy poczucie własnej wartości. Ważne, by się nie zatracić - przestrzegła.
Peretti otworzyła się też na temat zabiegu plastyki powiek, któremu się poddała.
Do dziś pamiętam moje pierwsze kolczyk, aparat na zębach czy zabieg na oczy... Każda z tych rzeczy cieszyła tak samo mocno. Ale zanim zrobiłam zabieg na powieki, który od zawsze był moim marzeniem, bo miałam ogromne kompleksy, nie czułam się źle w swoim ciele! Wiedziałam, że inni mają gorzej i po prostu akceptowałam siebie - zdradziła ciałopozytywna Sylwia.
Celebrytka postanowiła też rozprawić się z hejterami.
Nie uważam, żebym zrobiła sobie krzywdę, wręcz przeciwnie. Także niech każdy robi to, na co ma ochotę. Byleby pamiętać, że jesteśmy wszystkie Królowymi Swojego Życia. Z nadprogramowymi kilogramami, krzywym okiem czy krótszą nogą. Jestem tego najlepszym przykładem - podkreśliła.
Sądzicie, że ma zadatki na mentorkę?