Sylwia Peretti to eksgwiazda Królowych Życia, która obecnie wiedzie słodkie życie bizneswoman i influencerki. Aspirująca celebrytka ma już niemal 200 tysięcy fanów na Instagramie i bardzo chętnie dzieli się z nimi tym, co dzieje się w jej życiu prywatnym. Sylwia od długich miesięcy zapowiadała, że przypieczętuje związek ze swoim ukochanym Łukaszem Porzuczkiem i w końcu doczekała się tego "wielkiego dnia".
Podekscytowana Peretti zamieściła na swoim profilu zegar, który wskazywał odliczanie do dnia ślubu. Na fali sentymentu wrzuciła też kilka archiwalnych fotek z partnerem. By nieco ochłonąć, w wieczór poprzedzający ślub wybrała się na masaż tajski i być może właśnie to sprawiło, że w dniu ceremonii była dość wyluzowana. Z uśmiechem przemówiła do swoich followersów, zaznaczając z góry, że hejterzy mają się "zamknąć".
Dzieńdoberek, dzieńdoberek! Jak tam wasze samopoczucie? Ja jak widzicie, w proszku, poranna brzydota codzienności w ogóle mnie nie zawstydza. Jak wiecie dzisiaj jestem PANIĄ MŁODĄ, która ani nie jest PANIĄ ANI NIE JEST MŁODĄ. No i co? Jadę na włosy, na makijaż, a później zaczynamy! Także czekamy na nasz dzień, także życzcie mi szczęścia, a jak ktoś ma mi źle życzyć, to niech się po prostu ZAMKNIE - wyznała panna młoda Peretti, dodając jeszcze do zdjęcia wielce mówiący podpis "chaos & ro*pierdol".
Myślicie, że skoro Sylwia pokazała przygotowania do ceremonii, to podzieli się też fotkami z "oficjalnej części"? Czego jej życzycie w dniu ślubu?