W ostatnią niedzielę Sylwia Peretti przerwała milczenie, które trwało od chwili niewyobrażalnej tragedii, która spotkała ją w lipcu tego roku. W wyniku tragicznego wypadku na krakowskim Moście Dębnickim celebrytka straciła jedynego syna Patryka. W poruszającym poście pożegnała się z ukochanym dzieckiem. Parokrotnie wspomniała przy tym, że nie wie, jak poradzić sobie ze stratą.
Ogarnęła mnie pustka, bezradność i niesamowita samotność. (…) Daj mi siłę Synek, bym z tęsknoty zbyt szybko nie zostawiła tych, dla których tutaj ja jestem wszystkim... (…) Tak bardzo Cię kocham dzieciaku, tak bardzo nie umiem bez Ciebie żyć, bo to już nie jest życie. Brakuje mi tylko jednej osoby, a czuję, jakby nie było nikogo
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Menadżer Sylwii Peretii tłumaczy jej wpis
Opublikowany na profilu Peretti tekst zmartwił niektórych odbiorców, którzy obawiali się o stan zdrowia celebrytki. Głos musiał zabrać jej menadżer, Adam Zajkowski. Zajkowski uspokaja, że tego typu publiczne pożegnanie było zwyczajnie potrzebne Sylwii.
Ten wpis to podsumowanie tego, co Sylwia czuje i co przeżywa matka po stracie dziecka. Wpis nie miał na celu wzbudzenia większego zainteresowania, tak po prostu czuła w tym momencie, nie są to działania planowane. Był taki moment, że poczuła, że chce to zrobić i to zrobiła. Myślę, że to element terapii i pożegnania - mówi menadżer celebrytki w rozmowie z Faktem.
Zajkowski wyjaśnił również, dlaczego jego klientka podjęła decyzję o zablokowaniu możliwości dodawania komentarzy pod postem.
To jest coś, z czym ona się zmaga wewnętrznie i nie chce, żeby postronne osoby to komentowały - czytamy.
Przypomnijmy: Nowe ustalenia w sprawie wypadku syna Sylwii Peretti. Ujawniono, z JAKĄ PRĘDKOŚCIĄ jechało żółte Renault