Ostatnie tygodnie były dla Sylwii Peretti pełne wrażeń. Po żmudnych, skrzętnie relacjonowanych na Instagramie przygotowaniach do ślubu ekskrólowa życia w końcu stanęła na ślubnym kobiercu, biorąc sobie za męża Łukasza Porzuczka. Aspirująca celebrytka nie byłaby sobą, gdyby nie zorganizowała hucznego wesela, na którym nie zabrakło "humorystycznych" akcentów.
Nie inaczej było na poprawinach. Peretti nie szczędziła grosza, by zapewnić gościom moc atrakcji, czym również nie omieszkała pochwalić się w mediach społecznościowych. Na przyjaciół nowożeńców czekały m.in.: "anielskie skrzydła", automat z prosseco, magik, grill i DJ grający do białego rana.
Po zaślubinach przyszedł czas na podróż poślubną, w którą Sylwia i Łukasz wyruszyli autem dwa tygodnie po tym, jak stanęli na ślubnym kobiercu. Pierwszym przystankiem pary w drodze na Lazurowe Wybrzeże było austriackie miasteczko Zöbern, gdzie wygłodniali małżonkowie uraczyli się lokalnym specjałem.
Byłam tak głodna, że nie zdążyłam wam nawet pokazać, co zjadłam - przyznała Sylwia. Jesteśmy na pierwszym przystanku. Pojechaliśmy tutaj na Wiener Schnitzla. Mimo że nie jem świni, tutaj ją zjadłam.
Nieopodal stacji benzynowej Sylwia natknęła się na osobliwą atrakcję turystyczną, która zrobiła na niej niemałe wrażenie. Mowa o drewnianym wychodku, w którym siedziała... gadająca po austriacku kukła. W kulminacyjnym momencie mechaniczny jegomość opluł nowożeńców, czym - o dziwo - wywołał u nich wielką radość.
Czekaliśmy kilka minut, żeby to coś nas opluło - powiedziała Sylwia.
Taka mała rzecz, a cieszy - stwierdził Łukasz.
Każdy ma jakiś fetysz - zripostowała jego ukochana, wybuchając gromkim śmiechem.
Kolejny postój czekał małżonków już w Wenecji. Po spędzeniu upojnej nocy w jednym z tamtejszych hoteli para zjadła śniadanie i skierowała się do samochodu. Niestety, w drodze do centrum miasta 40-latka przez nieuwagę zboczyła z trasy, co poskutkowało nagłym napadem złego humoru.
Nie ma to jak p*jebać sobie zjazdy i czekać w kolejce do bramek - psioczyła do telefonu. Zachciało się Wenecji i kanałów. Szczur lądowy niby miałam być.
Szczęśliwie parze udało się jednak dotrzeć na miejsce. Na profilu instagramowym Peretti błyskawicznie pojawiło się zdjęcie, na którym ubrana w kwiecisty zestaw Sylwia pozuje na tle malowniczego kanału.
Jest pięknie - napisała. Uwielbiam to magiczne miejsce. Uliczki, knajpki i tych pozytywnych ludzi. W podróż poślubną, jedziemy dokładnie w te same miejsca, co na naszym pierwszym wspólnym wyjeździe na Lazurowe Wybrzeże, dobrych kilka lat temu...
Pozazdrościć?