Sylwia Przybysz od lat obecna jest w mediach społecznościowych, gdzie dokumentuje swoje życie prywatne. Celebrytka związana jest z Janem Dąbrowskim, a zakochani doczekali się już dwóch córeczek - Poli i Neli. Niedawno poinformowali z kolei, że niebawem na świat przyjdzie ich trzecia pociecha. Infuencerka zdecydowała się poruszyć temat porodu w swoich mediach społecznościowych, ujawniając, że zdecydowała się na poród w prywatnej klinice. Już na początku obszernej relacji na Instagramie stwierdziła, że o prywatnej klinice myślała już podczas poprzednich porodów, ale zmieniła zdanie za sprawą zasłyszanej opinii, która okazała się nieprawdziwa.
Sylwia Przybysz zdecydowała się na poród w prywatnej klinice
Wtedy usłyszałam gdzieś opinie, że w przypadku komplikacji przewożą dziecko do innego szpitala. Nie mogę sobie wybaczyć tego, że nie sprawdziłam tej opinii u źródła, żeby przekonać się, że to nieprawda. Zaczęłam szukać szpitala państwowego i wtedy w szkole rodzenia poznałam moją położną, która ostatecznie odbierała moje dwa porody. Szpital wybrałam wtedy ten, w którym ona pracowała. Więc szczerze, gdyby nie mity, które gdzieś tam krążyły, z pewnością poprzednie porody odbyłby się w tym szpitalu [przyp. red. prywatnym] - tłumaczyła.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sylwia Przybysz opowiada o porodzie na NFZ
Sylwia przyznała, że była zadowolona z porodów na NFZ, gdyż sama "nie potrzebuje luksusów", ale dobre wspomnienia związane są przede wszystkim z położną, która pracowała w publicznym szpitalu, w którym rodziła.
Moje porody na NFZ były naprawdę okej, bo miałam swoją położną, która pracowała w tym szpitalu i właśnie to sprawiło, że oceniałam te porody dobrze. Na oddziale też było okej, mimo że np. po drugim porodzie leżałam na innym oddziale niż położniczy ze względu na przepełnienie szpitala - mówiła.
Mimo że wizytę w szpitalu oceniła na plus, to zwierzyła się, że samej rejestracji nie wspomina zbyt dobrze. Stwierdziła, że teraz docenia komfort, który związany jest z porodem w prywatnej placówce, bo gdy przyjdzie już do porodu, to "nikt nie będzie miał do niej pretensji, że w ogóle przyjechała". Dalej Przybysz wspomniała, że może liczyć na jednoosobową salę po porodzie i obecność męża. Wyznała też, że przy poprzednich porodach nie miała z kim zostawić dziecka, żeby pójść do toalety...
Jednoosobowa sala po porodzie to też musi być czad! Jeszcze nie miałam przyjemności tego doznać. A jest to z pewnością ogromny komfort. Albo na przykład fakt, że Jasiek może być ze mną po porodzie 24h/7. To brzmi jak abstrakcja, ale jest taka możliwość. Przysięgam, że przy poprzednich porodach nie miałam z kim zostawić dziecka, żeby pójść do toalety. Ogromny dyskomfort psychiczny - pisała na Instastory.
Co myślicie?