11 listopada ulicami Warszawy "przeszedł" Marsz Niepodległości. Choć początkowo, ze względu na obostrzenia związane z pandemią koronawirusa, wydarzenie miało odbyć się w charakterze motorajdu, uczestnicy postanowili jednak zignorować te ustalenia. Po chwili okazało się również, że trudno będzie nazwać wczorajszą manifestację pokojową, bowiem z godziny na godziny atmosfera w centrum stolicy stawała się coraz bardziej napięta. "Patrioci" podpalili między innymi stację rowerów miejskich.
Narodowcy z nieznanych do końca nam powodów postanowili zaatakować funkcjonariuszy policji, rzucając w ich kierunku race. Następnie nieprzypadkowo skierowali je w stronę mieszkania, z którego wywieszona była flaga Strajku Kobiet. Wówczas nie trafili, a kula ognia znalazła się w jednym z mieszkań obok, niszcząc tym samym pracownię Stefana Okołowicza, wybitnego znawcy twórczości Stanisława Ignacego Witkiewicza. W efekcie zamieszek kilkadziesiąt osób zostało zatrzymanych, a wśród rannych znaleźli się policjanci. Te obrazki kompletnie nie zrobiły jednak wrażenia na Jarosławie Jakimowiczu, który z dumą podzielił się refleksją prosto z "Marszu Niepodległości":
Ale jestem dumny i spokojny, i wdzięczny. Dziękuję wszystkim Patriotom, jest dobrze. Jak sobie przypominam ten KINDERBAL, który ostatnio spacerował, demolując Warszawę, to wywołuje to u mnie uśmiech i czuję się spokojnym - stwierdził. Pisanie o złych incydentach jest zrozumiałe, ale ale przypominam, że za PO na zlecenie podpalono budkę pod ambasadą Rosji, a antifa też skorzysta teraz, żeby zrobić prowokacje - dodał.
Co ciekawe, nieco odmienne zdanie na temat mających wczoraj miejsce starć narodowców z policją ma... jego syn. Jovan Jakimowicz zamieścił na swoim InstaStory kilka kadrów z marszu, na których ukazane zostało haniebne i brutalne zachowanie kiboli, wymownie i ironicznie podpisując jedno z nagrań: "Polscy patrioci".
Nie jest to zresztą pierwszy raz, gdy Jovan publicznie głosi poglądy inne od swojego prawicowego ojca. Nie tak dawno sam uczestniczył w Strajku Kobiet, podczas gdy Jarosław Jakimowicz szykował się do obrony kościołów w ramach działań "Straży Narodowej". Tajemnicą więc nie jest, że panowie mają inne spojrzenie na świat, jednak jak przyznała w jednym z wywiadów była żona Jakimowicza, Jovan i Jarosław nie rozmawiają o polityce.
Faktycznie zdaje się, że mimo odmiennych poglądów darzą się szacunkiem i sympatią, bowiem gdy kilka dni temu jeden z internautów postanowił zostawić pod wpisem Jovana komentarz z ironicznym zapytaniem przypominającym odsiadkę Jarosława za obrabowanie poczty w Niemczech, jego syn grzecznie odpisał jedynie:
Również pozdrawiam. Miłego wieczoru.