28 lat temu Katarzyna Nosowska rozpoczęła najważniejszy i zarazem najdłuższy etap swojego życia. Będąc u szczytu muzycznej popularności, wokalistka grupy Hey doczekała się narodzin syna. Gwiazda, która na przestrzeni ostatnich lat mocno zweryfikowała podejście do publikacji wizerunku mężczyzn swojego życia, nie ukrywa, że Miki jest nie tylko jej dzieckiem, ale przede wszystkim życiową podporą, przyjacielem i coraz ciekawym rozmówcą.
Podczas udzielania licznych wywiadów, często zahaczających o wątek macierzyński, Nosowska nie ukrywała, że w pewnym momencie dopadł ją syndrom pustego gniazda. Paradoksalnie jednak Mikołaj Krajewski po wyprowadzce coraz częściej widuje się z matką, nie tylko podczas wizyt w rodzinnym domu, ale również na koncertach i w studiu, gdzie od kilku miesięcy wspólnie nagrywają podcast.
Syn Nosowskiej nie ukrywa trudnej przeszłości
Mikołaja Krajewskiego trudno byłoby nazwać wychuchanym synkiem mamusi. W pewnym momencie życia nie zawsze było im po drodze, na co wpływ miały szpony nałogu, w które wpadł młody artysta. Podczas ich cyklu rozmów "Bliskoznaczni" 28-latek nieraz podkreślał, że mierzył się z poważnym uzależnieniem.
Czasem ludzie zastanawiają się, po co tak się uzewnętrzniam. A ja uważam, że poruszając pewne kwestie, które już przepracowałem lub nad którymi aktualnie pracuję, dokładam cegiełkę do tego, żeby nie były one tabu. Bo przecież nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Wiele osób na całym świecie walczy z nałogami. Ja celowo nie mówię, od czego byłem uzależniony. Nie chcę robić z tego sensacji. Nie zależy mi na generowaniu krzykliwych nagłówków. W gruncie rzeczy to nie jest problem substancji, tylko emocji - otworzył się w wywiadzie dla serwisu Plejada.
Syn Katarzyny Nosowskiej przyznał, że miewał stany lękowe, a uzależnienie pozwalało mu zapomnieć o codziennych bolączkach związanych z niskim poczuciem własnej wartości i poszukiwaniem samego siebie. Zdradził też, jak obecnie ocenia swoją kondycję psychiczną.
Myślenie, że raz na zawsze rozprawiliśmy się z jakimś problemem i on nigdy do nas nie wróci, jest zgubne. Życie to sinusoida wzlotów i upadków. Jeżeli na chwilę się odpuści i osiądzie się na laurach, łatwo uderzyć w glebę. Nie mogę więc powiedzieć, że poradziłem sobie już ze wszystkimi problemami i że w pełni wyszedłem z nałogu - dodał.