Nagła śmierć Krzysztofa Krawczyka ujawniła przed całą Polską, w jak opłakanym stanie przez długie lata były relacje najbliższych muzykowi osób. Do słownych przepychanek jako pierwsi rzucili się dawni Trubadurowie z Marianem Lichtmanem na czele, który stanął w szranki z Andrzejem Kosmalą - dawnym menadżerem Krawczyka. Prawdziwa burza rozpętała się jednak dopiero, gdy o swoją część zachowku zaczął upominać się 47-letni syn zmarłego - Krzysztof Igor. Okazało się bowiem, że cierpiący na epilepsję mężczyzna został całkowicie pominięty w testamencie ojca, który majątek przepisał na swą małżonkę Ewę.
W związku z pretensjami do postanowień zawartych w testamencie syn Krzysztofa Krawczyka zaczął ubiegać się o należne mu w pieniądze przed wysokim sądem. Na sali rozpraw spotkał się z macochą, której publiczny wizerunek cierpi coraz bardziej z każdym dniem trwania rodzinnego skandalu. Jako że sprawa może toczyć się nawet latami, przyjaciele Juniora postanowili wziąć sprawy w swoje ręce i zorganizowali zbiórkę pieniędzy na pokrycie jego najbardziej podstawowych potrzeb. Do wtorku udało im się uzbierać nieco ponad 16 z planowanych 50 tysięcy złotych.
Zbigniew Rabiński, który jest menadżerem Krzysztofa Cwynara - opiekuna Krzysztofa juniora, postanowił wytłumaczyć w rozmowie z Faktem, skąd wziął się pomysł na zbiórkę.
Chłopak zasługuje na tę pomoc. Nie ma ani pieniędzy, ani wsparcia poza Stowarzyszeniem Studio Integracji Krzysztofa Cwynara. To on wymyślił tę zbiórkę i gwarantuje, że wszystko będzie do sprawdzenia i do wglądu - wyjaśnia w rozmowie z tabloidem Rabiński.
Nie jest żadną tajemnicą, że Krawczyk junior żył do niedawna w opłakanych warunkach. Mężczyzna dzielił malutkie mieszkanie z bratem ojca oraz jego żoną i synem. Według relacji bliskich Krawczyka wielokrotnie dochodziło tam do dantejskich scen. W lokalu regularnie odbywały się alkoholowe libacje, przez które junior nie mógł się czuć bezpiecznie i musiał wałęsać się po mieście.
Pieniądze będą przeznaczone na bieżące potrzeby Krzysztofa Igora. Na ubrania, leki, żywność, bo przecież on nie ma nic. On nie je nawet ciepłych posiłków. Funkcjonuje, ale to wszystko nie wygląda dobrze. Miał małą lodóweczkę w mieszkaniu po dziadkach, ale teraz tam nie mieszka, bo się boi - twierdzi menadżer Cwynara ze Studia Integracja.
Przypomnijmy: Syn Krzysztofa Krawczyka walczy w sądzie o zachowek po ojcu. Na sali pojawiła się też Ewa Krawczyk (ZDJĘCIA)
W całej tej koszmarnej sytuacji zbiórka jest ponoć jedynym pozytywnym akcentem, który daje synowi Krzysztofa Krawczyka nadzieję na godne życie.
Widzę, że jest szczęśliwy, że jest ta zbiórka, że ludzie chcą mu pomóc. To dla niego taki promyk nadziei, że coś pozytywnego wreszcie wydarzy się w jego życiu, bo on cały czas czekał. Ojca widział półtora roku temu. Krzyś jest bardzo skrzywdzony przez los, gdyby nie wypadek z 1988 roku, jego życie mogło potoczyć się inaczej. Może byłby znanym artystą, bo talent ma ogromny - duma nad losem 47-latka Rabiński.