Tytus Skiba urodził się w 1997 roku i jest młodszym z dwóch synów Krzysztofa oraz Renaty Skibów. Podobnie jak ojciec, zajmuje się muzyką, a obecnie jest liderem, wokalistą i gitarzystą punk-rockowego zespołu Danziger. W najnowszym numerze magazynu LGBT "Replika" 25-latek zdecydował się dokonać coming outu jako osoba biseksualna.
Od dawna mam jedno credo – jeśli ktokolwiek zapyta mnie o moją orientację, to zawsze odpowiem zgodnie z prawdą - zaczął. (…) Jestem biseksualny i tego nie ukrywam. Nie widzę powodów, dla których miałaby to być tajemnica. A wręcz na odwrót – ukrywanie tego może chyba wiele w życiu zepsuć.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Już w wieku nastoletnim Tytus zdał sobie sprawę, że pociągają go obie płcie, brał jednak pod uwagę scenariusz, w którym ta "faza" przejdzie mu z wiekiem. Tak się jednak nie stało.
Od kiedy zacząłem czuć pociąg seksualny, emocjonalny czy romantyczny do innych osób, to i do dziewczyn, i do chłopaków - kontynuował. Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek było inaczej. Wydawało mi się, że może każda osoba w moim wieku czuje tak samo i niedługo mi "przejdzie" (…). Prędko zdałem sobie jednak sprawę, że to, że podobają mi się faceci, nie jest powszechnie akceptowaną normą i że nie każdemu to się podoba. W wieku mniej więcej 15 lat zacząłem grzebać w internecie i znalazłem swoją "szufladkę". Wtedy zrobiłem coming out przed samym sobą – jestem bi.
"Krzykliwy" wizerunek, który Skiba upodobał sobie w liceum, był powodem do wielu zaczepek na tle homofobicznym ze strony rówieśników.
W wieku 15 lat miałem włosy do ramion i już wtedy ludzie wyzywali mnie od bab, od "pedałów", pluli na mnie - mówił. Dzisiaj to jest dla mnie totalny absurd – przecież byłem dzieciakiem! Dorośli ludzie przypieprzali się do dzieciaka.
Na początku Tytus obawiał się nieprzyjemności, które mogłoby spotkać go za okazywanie sobie czułości w przestrzeni publicznej.
Na początku mojego pierwszego związku w 2015 r. z chłopakiem byliśmy bardzo "dyskretni", głównie z mojego powodu - przyznaje Tytus. Bardzo bałem się okazywania mu uczuć w przestrzeni publicznej. W nocy, gdy w promieniu 5 km nikogo wokół nas nie było, oczywiście chodziliśmy za rękę, ale w dzień, idąc ulicą, udawaliśmy po prostu kolegów. Mój chłopak nie był z tego zadowolony, ale ja ciągle się wzbraniałem, bo słyszałem mnóstwo tych historii, że geje zostali gdzieś pobici itd.
Gdy chłopak w końcu zebrał się na odwagę, on i jego partner stali się celem ataku. Co gorsza, do przykrego zajścia doszło w samym centrum dużego miasta.
Pewnego razu jechaliśmy tramwajem i stwierdziliśmy: "No dobra, jak wysiądziemy na przystanku, to idziemy już za rękę" - wspomina. To było samo centrum Gdańska, przed głównym dworcem. Wychodzimy, łapiemy się za ręce, idziemy w kierunku tunelu, a po pierwszych 5 m na naszej drodze staje ogromny łysy dresiarz. I od razu – cała litania wyzwisk i gróźb. Opluł nas, a my uciekliśmy biegiem.
Skiba opowiedział też o reakcji rodziców na jego coming out. Pierwsza o jego seksualności dowiedziała się matka, która dopiero później poinformowała ojca, Krzysztofa oraz brata.
Wszystkie moje rodzinne coming outy przechodziły przez mamę - wyjawił. Jej pierwszej powiedziałem i zareagowała neutralnie. Zapytała po jakimś czasie, czy może powiedzieć ojcu i o 10 lat starszemu ode mnie bratu, bo trudno jej się żyje samej z takim sekretem. Zgodziłem się. Powiedziała im i, z tego, co wiem, też zareagowali ok. (…) Dobrze, że [ojciec] ma takie nastawienie, a nie inne. Gdybym miał za ojca Jarka Jakimowicza, byłoby mi znacznie gorzej. (śmiech)
Zapytany o stosunki z Krzysztofem, Tytus ocenił, że "nie jest to łatwa relacja". Mimo to nie ma do ojca żalu.
Ze względu na specyfikę jego pracy zdecydowanie był ojcem z gatunku nieobecnych - przyznał. Cały czas wyjazdy i koncerty, a dom był tylko kolejnym przystankiem na tej nigdy niezatrzymującej się karuzeli występów. Nie byliśmy nigdy jakoś wyjątkowo zżyci. Zdarzały się wspólne wakacje, wspólne wyjazdy na koncerty, bo jednak dzięki muzyce złapaliśmy kontakt, ale mimo wszystko do teraz nie mamy jakichś wyjątkowo zażyłych relacji. Mogłoby być lepiej, ale mogłoby być i gorzej.