W środę zagraniczne media podały przykrą wiadomość o tym, że Naya Rivera - aktorka znana m.in. z serialu Glee, zaginęła podczas wycieczki z czteroletnim synem, którego wychowywała samotnie.
33-latka wybrała się z nim nad jezioro Piru w Kalifornii, gdzie spędzali wspólnie wakacje i wypożyczyli łódź pontonową. Niestety, pływająca w jeziorze kobieta nie wróciła na pokład, a koło godziny 16 znaleziono łódź z osamotnionym chłopcem. Niemal od razu wszczęto poszukiwania, jednak jak dotąd aktorki nie odnaleziono. Wszystko zatem wskazuje na to, że gwiazda utonęła.
Po rozmowie z małym synem Rivery okazało się, że jego matka wskoczyła do wody, ale już z niej nie wyszła.
Wszystko wskazuje na to, że była w wodzie - informuje Eric Buschow z biura tamtejszego szeryfa. Na razie są to dopiero poszukiwania, niczego więcej nie wiemy. Syn aktorki powiedział, że razem z nią pływali w wodzie. On wrócił na pokład, ale ona już nie. Miał na sobie kamizelkę ratunkową, ale druga została znaleziona na łodzi.
Buschow dodał też, że przeprowadzenie przesłuchania z tak małym dzieckiem było wielkim wyzwaniem.
Można sobie wyobrazić, jak ciężko jest zdobyć tego typu informacje od małego chłopca. Wydaje nam się, że Rivera wskoczyła do wody i w niej utonęła. To duży i głęboki zbiornik wodny, takie rzeczy się zdarzają. Niestety nie znamy okoliczności zdarzenia, ale pracujemy nad tym - oznajmia.
Mnóstwo gwiazd postanowiło wyrazić swoje kondolencje i nadzieję, że gwiazda jednak się odnajdzie.
Proszę, módlcie się, by Naya znalazła się cała i zdrowa - napisała Demi Lovato.
Mój Boże... Zlituj się, błagam... - dodał znajomy z planu Rivery - Iqbal Theba.
Modlę się - oznajmił Harry Shum Jr., również kolega z planu.