Szczepana Twardocha bez dwóch zdań zaliczyć można do grona bardziej poczytnych współczesnych pisarzy w naszym kraju. Pióro 41-latka doceniają nie tylko zwykli czytelnicy, ale i krytycy literaccy. Dowodem na to jest chociażby fakt, że jego dzieła Drach oraz Morfina otrzymały nominacje do nagrody Nike.
Doceniona została także jego książka Król. Jakiś czas temu Canal + stworzył na jej podstawie serial, zaś sam Twardoch znalazł się ostatnio za jej sprawą wśród finalistów nagrody literackiej ERBD.
Wiele portali poinformowało o sukcesie pisarza w swoich artykułach. W tym także serwis WP Książka, który podał tę wiadomość z nagłówkiem informującym o "sukcesie Polaka". Niestety, nie spodobało się to Szczepanowi, a dokładnie dotknęło go to, że nazwano go... Polakiem.
Szanowna Redakcjo WP Książki, to nie jest "sukces Polaka", ponieważ nie jestem Polakiem, jestem Ślązakiem, o czym, mam wrażenie, zdarzyło mi się już parę razy publicznie wspomnieć. Pozdrawiam serdecznie - przekazał w środę za pośrednictwem mediów społecznościowych.
Pod napływem negatywnych komentarzy, Twardoch na drugi dzień postanowił jednak nieco rozwinąć swoją wypowiedź, dodając do wpisu:
Drodzy oburzeni, którzy po piętnastu latach mojego pisania o śląskości nagle jesteście tym zdziwieni, albo w prywatnych wiadomościach postanawiacie mi wytłumaczyć, kim są Ślązacy, bo najwyraźniej mieszkając tu całe życie i zajmując się śląską tożsamością, nie mam o tym pojęcia, jak również ci, każący mi w reakcji na tę prostą korektę wypie*dalać do rajchu, tudzież dzielący się przemyśleniami, iż na pewno to taka moda teraz albo strategia marketingowa, śmieszki znajdujące niezwykle zabawnym to, iż piszę po polsku, a nie nie jestem Polakiem, rzeczywiście świat tego nie widział: nie poświęcę ani minuty, aby was do czegokolwiek przekonywać, albowiem ch*j mnie obchodzi, co sobie tam w ślicznych główkach roicie na temat mojej etnicznej tożsamości. Bez odbioru - czytamy w uzupełnionym poście wyjątkowo bezpośredniego w kontakcie z fanami pisarza.
W czwartek zaś Szczepan pokusił się o kolejny wpis. Tym razem postanowił wytłumaczyć, dlaczego według niego jego korekta spotkała się z wieloma negatywnymi opiniami.
(...) O mojej śląskiej tożsamości mówię i piszę to samo od kilkunastu lat, od kiedy w ogóle zacząłem zabierać publicznie głos, ostatnio zaś powtarzam to nieustannie, do znudzenia, chyba z kilkanaście tekstów w ciągu kilku miesięcy z okazji spisu powszechnego, w którym razem z setkami tysięcy Ślązaków deklaruję narodowość śląską. Dlaczego więc akurat teraz wylały się potoki g*wna? - pyta retorycznie autor, kontynuując:
To proste. We wczorajszym komunikacie nie było ściany tekstu, długich akapitów, skomplikowanych konstrukcji gramatycznych, figur retorycznych, metafor i innych środków stylistycznych, zniuansowanych wywodów, trudnych zdań wielokrotnie złożonych, w które moje teksty obfitują czasem w nadmiarze, a które dla patriotycznej husarii są barierą nie do pokonania. Wczorajszy komunikat składał się z dwóch prostych zdań. Tyle husaria jest w stanie przyjąć, przetrawić i wydalić to, co tam wydala - tłumaczy Twardoch, kwitując: I na zdrowie. Ja robię swoje.
Doceniacie jego szczerość?
Przypominamy: Szczepan Twardoch drinkuje i dzieli się mądrościami na Instagramie: "Można och*jeć od lockdownu"