Przyczyną pobicia gimnazjalistki z Gdańska przez inne nastolatki była zemsta za internetowe wpisy. Chociaż zaatakowana nastolatka wcześniej zgłaszała wychowawcy i pedagogowi, że otrzymuje groźby, szkoła nie poprosiła o wsparcie policji. Do pobicia doszło dosłownie kilka kroków od terenu szkoły na parkingu przed miejska pływalnią.
Chociaż atak obserwowała grupa uczniów żaden z nich nie zareagował. Obserwująca młodzież wręcz dopingowała napastniczki: "Zaj…. jej kopa na łeb! Mogę ja jej zaje….?".
Pogotowie i policję wezwała dopiero po jakimś czasie przyjaciółka zaatakowanej. Zatrzymano wszystkich uczestników. Sąd zadecydował, że najbardziej agresywne dziewczyny będą przebywały w młodzieżowym ośrodku wychowawczym. Jedna z zatrzymanych była wcześniej notowana za kradzież i groźby.
Zaatakowana 14-latka to uczennica 1 klasy gimnazjum. Wcześniej przez sześć lat uczyła się w szkole muzycznej. Od urodzenia wychowaniem dziewczynki zajmują się dziadkowie. W nowej szkole nastolatka poszerzyła grono kolegów i koleżanek. Na profilu na Facebooku miała trzy tysiące znajomych. Wśród nich dziewczyny z innych szkół, które zaatakowały.
Widziałam je kilka razy, bo rozmawiały z moimi znajomymi. Ale razem nigdy nie rozmawiałyśmy. Udostępniały memy, przerobione zdjęcia, wyśmiewały się ze mnie. Wtedy ja odpłaciłam tym samym, i też zaczęłam wstawiać memy. Odpisywałam równie chamsko, bo dałam się sprowokować. Pisałam do nich wulgarne teksty. Żałuję, że nie odpuściłam.
W toku śledztwa okazało się, że ta sama grupa dziewcząt biła i poniżała wcześniej inne nastolatki. Do postępowania przed sądem rodzinnym włączył się prokurator. Prowadzone jest też śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków przez dyrektora i pracowników szkoły. Zaatakowana nastolatka wcześniej informowała wychowawcę i pedagoga o groźbach.
Mówiłam o tym swojej wychowawczyni. Ona poszła z tym do pani pedagog. Pani pedagog powiedziała, że ona nie zajmuje się takimi sprawami i będzie musiała zgłosić na policję.
Szkolny pedagog wiedział również, że trzy dni przed nagranym zajściem ta sama grupa zaatakowała w pobliżu szkoły przyjaciółkę ofiary. W opinii rodziców, dyrekcja gimnazjum nie reaguje ze stanowczością na agresywne zachowania.
Kilkakrotnie dochodziło tu do pobić dzieci. Były to tzw. ustawki. Mój syn też został pobity niedaleko szkoły. Reakcja szkoły była dość negatywna, chcieli to zamieść pod dywan. Pan dyrektor mnie zbył. Powiedział, że to będzie wyjaśnione w trybie późniejszym - mówi matka.
Źródło: UWAGA! TVN/x-news