Krzysztof Rutkowski bez wątpienia jest koneserem życia. Udowadnia to poprzez zasobność swojego portfela, swego czasu rozprawiając o nawet 50-milionowym majątku, jaki podobno zgromadził na przestrzeni wszystkich lat kariery zawodowej. Lubujący się w przepychu detektyw w dość jarmarczny sposób epatuje swoim bogactwem, zupełnie nic nie robiąc sobie z licznych uwag na temat jego specyficznej stylistyki.
Obwieszony złotem celebryta podróżuje po całym świecie. W swojej najnowszej instagramowej publikacji zakomunikował, że właśnie odbywa lot do Dubaju, po czym kolejnego dnia ponownie wsiądzie na pokład samolotu, tym razem kierując się w stronę Bangkoku. Internauci zwrócili uwagę na pewien istotny szczegół, który pokazał im, że nawet takiemu bogaczowi zdarza się zacisnąć pasa.
Krzysztof Rutkowski nie dopłaca do najdroższych biletów lotniczych
Dalekiej podróży 64-latka towarzyszyła seria zdjęć i relacji ze spotkania z fanami, którzy koniecznie chcieli pstryknąć sobie z nim pamiątkową fotkę. Po wywiązaniu się z influencerskich zobowiązań wreszcie mógł rozsiąść się w wygodnym fotelu niczym basza na swoim tronie, delektując się smakiem szampana.
Krzysztof Rutkowski mimo wszystko nie rozstawał się z telefonem. Internauci od razu zwrócili uwagę na niższy standard podróżowania względem tego, o jaki śmiało można byłoby go podejrzewać. Tym razem podróżował bowiem w "skromnej" biznes klasie.
Ale tak klasa biznesowa, a nie pierwsza? - zapytała wyraźnie rozbawiona użytkowniczka Instagrama.
Detektyw prędko udzielił odpowiedzi. Zdradził, że pierwszą klasą lata tylko... z żoną.
Z żoną zawsze lecę first class - odparł, oznaczając Maję w treści wpisu.
Spodziewaliście się po nim tak rozsądnego podejścia do wydawania pieniędzy?
ZOBACZ TEŻ: Krzysztof Rutkowski zapytany o to, ile trzeba zarabiać, żeby godnie żyć. Padła konkretna kwota (WIDEO)