Laureatem tegorocznej Grand Prix w Opolu został Michał Szpak, mogący się pochwalić jednym z najbardziej oddanych fanklubów muzyków w Polsce. Wygrana Szpaka okazała się być solą w oku wielu innych gwiazd polskiej estrady, które na wieść o tym, że debiutujący w świecie polskiej muzyki wokalista wygrał z takimi "tuzami" jak Maryla Rodowicz czy Krystyna Prońko. Nie wszyscy przedstawiciele starszej generacji muzyków widzą w nim zagrożenie:
Szpak podkreśla jednak, że czuł się nieswojo odbierając statuetkę z rąk Jacka Kurskiego. Jest zdania, że debiutanci nie powinni stawać w szranki z doświadczonymi artystami. Sugeruje też, że on sam nie został wybrany ze względu na dobry utwór, ale jego osobowość:
Świat nie do końca zaakceptował to, że to wszystko jest kwestią ciężkiej pracy. Opole to nie powinien być konkurs. Jakim prawem piosenki, które powstały rok temu, mają brać udział w konkursie, który trwa od 50 lat? To było z założenia niedobre. To, że wygrałem, to znaczy, że ludzie zagłosowali nie na piosenkę, ale na wykonawcę. Byłem na tej Eurowizji, ja później analizowałem ten występ, był to jeden z moich najlepszych występów w telewizji, był genialnie zrealizowany. Myślałem, że wygra Krystyna Prońko. Wzruszyłem się bardzo, kiedy usłyszałem jak śpiewa. W Polsce bardzo rzadko widzi się osoby, które wiedza, po co stoją na scenie.