Ostatnie tygodnie upłynęły w świecie show-biznesu głównie pod znakiem zamieszania wokół medialnej absencji Kate Middleton. Pałac Kensington poinformował na początku stycznia, że księżna trafiła do szpitala w związku z planowaną operacją jamy brzusznej. W kolejnym komunikacie przekazano, że zabieg przeszedł pomyślnie, a 42-latka wróciła do najbliższych i będzie potrzebować kilku tygodni na rekonwalescencję. Dość ogólnikowe oświadczenia wzbudziły wątpliwości u wielu internautów. Podejrzliwość wobec brytyjskiej rodziny królewskiej poskutkowała lawiną absurdalnych teorii spiskowych na temat "zniknięcia" Kate.
Próbowano wykraść wrażliwe dane Kate Middleton. Szpital w centrum skandalu
Spore grono internetowych detektywów odpuściło sobie kontynuowanie "śledztwa", dopiero gdy do sieci trafiło nowe nagranie, na którym widać uśmiechniętą Middleton, powracającą z zakupów w towarzystwie męża. Względny spokój w sieci przerwały jednak doniesienia na temat londyńskiego szpitala, w którym leczyła się księżna. Daily Mail przekazał w środę, że aż trzy osoby pracujące w prywatnej klinice miały próbować wykraść dane 42-latki. O rażącym naruszeniu poinformowano odpowiednie służby, a przedstawiciele placówki zabrali głos w sprawie.
Mocno wierzymy w to, że wszyscy nasi pacjenci, niezależnie od ich statusu, zasługują na prywatność i poczucie, że ich poufne dane medyczne są w dobrych rękach - skomentowali powściągliwie przedstawiciele kliniki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wkrótce do skandalu odniósł się także dyrektor placówki. Al Russell zapowiedział, że "podjęte zostaną wszelkie odpowiednie kroki dochodzeniowe, regulacyjne i dyscyplinarne". Według medialnych doniesień, pracownikom, którzy mieli dopuścić się przewinienia, grozi nie tylko zwolnienie dyscyplinarne, ale również kara pozbawienia wolności.
Szpital, w którym leczyła się Kate Middleton zapłaci ogromną karę?
Daily Mail donosi, że klinika, w której leczyła się księżna może mieć kolejne kłopoty. Tabloid powołał się na Biuro Komisarza ds. Informacji, które prowadzi dochodzenie w sprawie incydentu. Według wstępnych ustaleń, szpital nie zgłosił odpowiednim służbom próby kradzieży danych Kate Middleton przez ponad siedem dni od wypisania księżnej ze szpitala. Z kolei obowiązujące w Wielkiej Brytanii przepisy stanowią, że wszelkie naruszenia ochrony danych osobowych należy zgłaszać w ciągu 72 godzin od ich wykrycia. Ekspert stwierdził w rozmowie z Daily Mail, że jeśli faktycznie nastąpiło opóźnienie, klinice może zostać nałożona kara w wysokości 17 milionów funtów.