Jak dotąd Joanna Liszowska niczym lwica broniła szczegółów swojego rozstania ze szwedzkim milionerem, Olą Serneke. Tabloidom pozostawało więc jedynie snucie teorii spiskowych dotyczących rzekomych powodów rozpadu ich wieloletniego małżeństwa.
Jakże wielkie było więc nasze zdziwienie, gdy biznesmen z północy postanowił nareszcie podzielić się swoimi przemyśleniami na temat rozwodu przy okazji ostatnich wywiadów udzielanych szwedzkim mediom.
Zdaniem Serneke gwoździem do grobowej deski ich wspólnego szczęścia była ilość czasu, którą poświęcał firmie.
Głównym powodem rozwodu było to, że moja firma zajęła mi wiele czasu. Nie mogłem być tak obecny, jak chciałem. Ani z Joanną, ani z dziećmi. I to jest wysoka cena do zapłacenia, zarówno dla mnie, jak i dla nich - wyjawił podczas audycji Summer in P1.
Serneke zaznacza jednak, że rozstanie przebiegło we względnie przyjacielskiej atmosferze. Ani on, ani Joanna nie chcieli bowiem, aby w wyniku rozwodu ucierpiały ich ukochane córki.
Mamy dobre relacje jako przyjaciele i rodzice naszych córek. Zdecydowaliśmy kilka lat temu, kiedy rozpoczął się rozwód, że należy się skupić na dzieciach i zdecydowanie nie powinniśmy się kłócić i być samolubnymi - zdradził Serneke w rozmowie z portalem Expressen.se.
Myślicie, że Liszowska zareaguje jakoś na publiczne wynurzenia eksmałżonka?