Jak wielu się przewidywało, tak właśnie się stało. Szymon Hołownia chce ubiegać się o fotel prezydencki. Kampania ruszyła, a wpadek niestety nie brakuje. Hołownia, który zapewnia, że będzie "prezydentem wszystkich Polaków", zaprezentował już pierwszy spot wyborczy. Ten natomiast szybko wywołał niemałą awanturę...
Niektórzy bowiem doszukali się w nim nawiązania do... katastrofy smoleńskiej. Spekulacje wywołał jeden krótki moment w wideo, na którym widzimy ujęcie lasu, później drzewa (rzekomo brzozy), a na koniec papierowego samolotu. Internet zalała więc lawina niepochlebnych komentarzy pod adresem Hołowni.
"Czy "bydlak" to odpowiednie słowo?" - komentował polityk PiS.
W końcu więc głos w sprawie zabrał sam zainteresowany, czyli Hołownia. Na swoim facebookowym profilu opublikował obszerny wpis, tłumacząc się tym samym, że nie dostrzegł w owym spocie żadnych aluzji do katastrofy smoleńskiej. Choć sam nie ma sobie nic do zarzucenia, przeprosił jednak tych, którzy poczuli się urażeni.
Kiedy zdecydowałem się wejść do polityki, postanowiłem sobie, że nic się u mnie nie zmieni: nigdy nie będę szedł na kompromisy z prawdą, a rzeczy proste będę mówił prosto, a nie zawijał w retoryczno - strategiczne wygibasy. Dlatego dziś mówię po prostu: przepraszam - czytamy.
Nagrywając do niego w koszmarnym przedstartowym zabieganiu tekst lektorski, w ogóle nie dostrzegłem w nim aluzji do Smoleńska, nie zwróciłem uwagi na to, czy w tle mojej narracji pokazywana jest brzoza, czy inne drzewo, nie zauważyłem nieszczęsnego papierowego samolotu - mi ów film opowiadał zupełnie inną historię. Są jednak tacy, którzy takie aluzje dostrzegli, poruszyło ich to. Rozumiem ich i z ich głosem i odczuciami się liczę - tłumaczy.
W dalszej części wpisu Szymon Hołownia przyznał, że temat Smoleńska wykorzystywany w walce politycznej od początku był dla niego oburzający.
Wielokrotnie pisałem i mówiłem, co sądzę o karmieniu tą tragedią spiskowych teorii, partyjnych marszów, o siłowych ekshumacjach. Czasem nie kryłem przy tym emocji - w Smoleńsku zginęło wielu moich znajomych, numerów do kilku z nich wciąż nie mam odwagi wykasować ze swojego telefonu.
Kończąc, ponownie przeprosił za błąd swój oraz swoich współpracowników, "za których ponosi odpowiedzialność" i zapowiedział "nową wizję prezydentury oraz nowy pomysł na Polskę".
Udane tłumaczenie?