Choć start Polaków w Igrzyskach Olimpijskich w Rio miał być dla polskich fanów sportu miłą kontynuacją dobrej passy po piłkarskich sukcesach na Euro 2016 oraz lekkoatletycznych Mistrzostwach Europy w Amsterdamie, kilka dni temu dotarły do nas nienajlepsze wieści. Okazało się, że pośród wysłanych do Brazylii sportowców są tacy, u których wykryto doping. Tomasz Zieliński, sztangista, wrócił właśnie do kraju po tym, jak w jego krwi znaleziono niedozwolony nandrolon. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku jego brata, który także idzie w zaparte i podważa wyniki badań. Do dymisji podał się już Szymon Kołecki, przewodniczący Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów. Wnioskował on podobno, aby Zieliński, który w Rio został przyłapany na dopingu, w ogóle nie jechał na igrzyska, bo nie chciał trenować z polską kadrą.
Wyjątkowo zbulwersowany sprawą jest Szymon Ziółkowski, mistrz olimpijski z Sydney a obecnie poseł:
Nie trenował razem z kadrą, trenował w dziwnych miejscach, nie wolno robić wolnej amerykanki, to jest startowanie z orzełkiem na piersi. To kosztuje budżet państwa kosmiczne pieniądze. Ten zawodnik zdefraudował ponad milion złotych z publicznej kasy. Jesteśmy w takim momencie, że należałoby nad tym poważnie popracować. Karać jak za oszustwo, to jawne oszustwo. To jest wstyd dla kraju. Jest mi wstyd.
Źródło: TVN24/x-news