Krystyna Janda wielokrotnie udowodniła, że nie bierze jeńców, jeśli chodzi o manifestowanie swoich poglądów. Bezpardonowymi wypowiedziami aktorka niejednokrotnie sprowadzała na siebie kłopoty. Jak powszechnie wiadomo, zaangażowana w kwestie polityczne gwiazda bynajmniej nie kryje się ze swoją awersją do partii rządzącej i często zdarza jej się w nią bezpośrednio uderzać, sama stając się dla niej celem ataków. Doszło do tego, że 70-latka jest przekonana, iż PiS próbuje przyczynić się do jej upadku, aby zbić kapitał wyborczy na głośnej historii.
Nie da się nie zauważyć, że Janda faktycznie znajduje się na "czarnej liście" władzy, czego dowodzić mogą szkalujące ją materiały, które niejednokrotnie pokazywano "Wiadomościach"
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tabloid uderza w Krystynę Jandę. Aktorka odpowiedziała
Teraz celebrytka znowu znalazła się na czyjejś muszce. Tym razem na złośliwe docinki pod adresem dyrektorki artystycznej Och-Teatru i Teatru Polonii pokusił się "Super Express". Jak wiadomo, aktorka od lat boryka się z trudnościami w finansowaniu placówek przede wszystkim z powodu przymusowego zamknięcia w czasie lockdownu. Sytuacji nie poprawiła szalejąca inflacja i rosnące w zastraszającym tempie ceny energii. Jak sama przyznała, oszczędza przede wszystkim na sobie: w wywiadzie dla "Nesweeka" mówiła, że "walczy o przetrwanie" i "jak kupi bochenek, to go dzieli i zamraża na tydzień".
Widzę starszego pana w sklepie, który ogląda drożdżówki i pyta, ile kosztuje ta, a ile tamta. Gdy mówię, że mu kupię, zgadza się. Patrzę na koszty stałe teatrów, na prognozy rachunków za prąd, na koszty pensji. Ja dam sobie radę, samotna kobieta nie potrzebuje dużo. Ale ludzie w swojej masie są przygnębieni, nie uśmiechają się do siebie. To niby banały, ale katastrofa wisi w powietrzu, nastrój leży - wyjawiła aktorka w "Neesweeku".
Tymczasem we wtorkowym wydaniu tabloidu pojawiły się najnowsze zdjęcia 70-latki, pod którymi wytknięto jej chodzenie w "dziurawych butach".
Choć dobrze zarabia, często biadoli i narzeka na swój los. Jak ogłosiła, żyje teraz oszczędnie – kupuje więc chleb i mrozi go, by bochenek wystarczał jej na tydzień. Najwyraźniej z oszczędności dyrektorka dwóch prężnie działających warszawskich teatrów nosi też... dziurawe buty - czytamy.
Gwieździe wypomniano też słowa, które padły w jednym z wywiadów. Aktorka żartowała tam, że zawsze nosi dobrą bieliznę na wypadek, gdyby zemdlała na ulicy i trafiła do szpitala. Co ciekawe, Janda błyskawicznie odniosła się do tego niezbyt przychylnego artykułu na swój temat, rozprawiając się z tabloidowymi doniesieniami w swoim stylu.
Nie – MAM DWA TEATRY – tylko są to teatry Fundacji Krystyny Jandy Na Rzecz Kultury. I lubię chodzić w dziurawych butach. Taki wybór – odpisała artystka.
Cięta riposta?