Andrew Gosden urodził się w 1993 roku w Doncaster w Anglii. Chłopak był wyróżniającym się uczniem. Mógł się pochwalić stuprocentową frekwencją w szkole, co potwierdzało jego sumienność. Andrew przejawiał też szczególny talent do przedmiotów ścisłych. Nic więc dziwnego, że planował w przyszłości studia na prestiżowym uniwersytecie w Cambridge.
Bliscy i nauczyciele określali Gosdena jako osobę dość roztargnioną, nieśmiałą oraz nadzwyczaj dojrzałą jak na swój wiek. Chłopak był też bardzo zamknięty w sobie. Nawet z członkami rodziny rzadko dzielił się opowieściami ze szkoły czy własnymi przemyśleniami. Andrew większość wolnego czasu spędzał w domu. Lubił grać na konsoli, czytać książki i słuchać muzyki metalowej.
Kilka dni przed zaginięciem chłopak rozpoczął nowy rok szkolny. Nietypowe dla Andrew było to, że zaczął wracać do domu na piechotę, a nie szkolnym autobusem. Zdziwiło to bliskich 14-latka, ponieważ miał on do przejścia prawie siedem kilometrów.
Dzień zaginięcia Andrew Gosdena
Rankiem 14 września 2007 roku Andrew miał problemy ze wstaniem z łóżka, co praktycznie nigdy wcześniej mu się nie zdarzało. Tuż po 8:00 Gosden ostatecznie opuścił dom. Był widziany przez przyjaciela rodziny, gdy przechodził przez park w drodze na przystanek autobusowy. Chłopak jednak nie miał zamiaru pojawić się w szkole.
Zamiast tego udał się do pobliskiego bankomatu, z którego wypłacił 200 funtów, czyli prawie wszystko, co miał na koncie. Monitoring uchwycił później nastolatka, jak podążał drogą powrotną do domu. Gdy znalazł się na miejscu, przebrał się w dżinsy i koszulkę metalowego zespołu Slipknot. Andrew spakował do torby klucze, portfel i przenośną konsolę do gier, a potem wyszedł z domu. Wiemy, że miało to miejsce około 8:30, ponieważ udało się później dotrzeć do nagrań z pobliskiego monitoringu.
Następnie Gosden udał się na dworzec kolejowy w Doncaster. W kasie nastolatek kupił bilet do Londynu. Został doskonale zapamiętany przez kasjerkę ze względu na nietypowe zachowanie. Za przejazd do stolicy Anglii chłopak zapłacił bowiem ponad 31 funtów. Sprzedawczyni zaproponowała bilet powrotny, który kosztował jedyne pół funta. Andrew jednak odmówił. Później wsiadł do pociągu jadącego do stacji King's Cross.
Podczas podróży został natomiast zapamiętany przez kobietę, która siedziała obok niego. Współpasażerka wspominała, że nastolatek praktycznie przez cały czas grał na konsoli. O 11:20 Andrew wysiadł na londyńskiej stacji King's Cross. Kilka minut później kamera przy głównym wyjściu zarejestrowała moment, gdy 14-latek opuszczał dworzec kolejowy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rodzina odkrywa nieobecność nastolatka
Bliscy dopiero wieczorem zorientowali się, że Andrew nie wrócił do domu. Wcześniej myśleli bowiem, że siedzi samotnie w swoim pokoju, jak to miał w zwyczaju. Gdy rodzice nigdzie nie mogli znaleźć syna, zaczęli dzwonić do jego szkolnych kolegów. Liczyli, że może zasiedział się u któregoś z nich. Gosdenowie dowiedzieli się wówczas, że 14-latek nie dotarł w ogóle tego dnia do szkoły. Powinni otrzymać taką informację wcześniej, ale osoba ze szkolnego sekretariatu wykręciła błędny numer. Około 19:00 rodzina zaginionego skontaktowała się więc z policją.
Rozpoczęto poszukiwania, które nie przyniosły jednak żadnego rezultatu. Śledczy zwlekali też z weryfikacją nagrań z monitoringu w pobliżu dworca, na którym ostatni raz był widziany Andrew. Tym samym nie udało się odtworzyć trasy, jaką nastolatek mógł tego dnia pokonać. Brakowało również zeznań wiarygodnych świadków. Losy chłopca po wyjściu z King's Cross pozostawały więc zagadką.
Próby wyjaśnienia enigmatycznego zniknięcia
W listopadzie 2008 roku w sprawie mógł nastąpić przełom. Na komisariat policji w Herefordshire zgłosił się bowiem mężczyzna, który twierdził, że posiada informacje dotyczące zaginionego. Przekazał tę wiadomość przez interkom. Gdy jeden z funkcjonariuszy pojawił się, żeby przesłuchać potencjalnego świadka, nie było już po nim śladu. Później do BBC trafił list, którego autorem miał być ten sam tajemniczy mężczyzna. Trudno jednak powiedzieć, czy rzeczywiście napisała go ta sama osoba, czy może był to ponury żart.
W 2011 rodzina Andrew opłaciła firmę, która przy użyciu sonaru zbadała przepływającą przez Londyn Tamizę. Jedna z teorii zakładała bowiem, że Gosden mógł wpaść do rzeki lub ciało chłopca zostało wrzucone do wody przez mordercę. Nie natrafiono jednak na żaden ślad, który mógłby pomóc rozwiązać sprawę. Przy okazji odkryto jednak zwłoki innej osoby.
Co stało się z zaginionym Andrew?
Do dziś nie wiadomo, co dokładnie przytrafiło się Andrew. Według jednej z hipotez nastolatek mógł poznać w Internecie osobę, która podstępem zwabiła go do Londynu, a potem najpewniej zabiła. Jest to jednak dość mało prawdopodobne, ponieważ nastolatek nie miał profilu na żadnym serwisie społecznościowym i praktycznie wcale nie korzystał z poczty elektronicznej. Inna teoria głosi, że Gosden wybrał się w podróż, ponieważ chciał wziąć udział w koncercie metalowym. Warto też dodać, że kilku krewnych 14-latka mieszkało w stolicy Anglii. Nigdy jednak z żadnym się nie skontaktował.
Choć od zaginięcia minęło już kilkanaście lat, to nadal policja i bliscy nie rezygnują. W grudniu 2021 roku śledczy aresztowali dwóch mężczyzn, podejrzanych o porwania i handel ludźmi. U jednego z nich znaleziono też dziecięcą pornografię. Zatrzymanie to miało być w jakiś sposób powiązane z zaginięciem Andrew. Angielska policja nadal zbiera i analizuje dowody w tej sprawie.