Program "Królowe życia" wypromował już kilka "barwnych osobowości", takich jak była burdelmama Dagmara Kaźmierska czy niejaki Kocik Samolocik.
Show przyniósł również popularność Adriannie Eisenbach - miłośniczce tatuaży z Wrocławia. Ponoć tatuaże podobały jej się od zawsze, ale mąż zabraniał jej ozdabiać się w ten sposób. Dopiero po rozwodzie Adrianna pozwoliła sobie na pierwszy tatuaż - miała wtedy 48 lat. Obecnie jest wytatuowana od stóp do głów.
Temat tatuaży co jakiś czas wraca na Instagramie Ady. W trakcie najnowszego Q&A fani zapytali "królową skandalu", czy usunęłaby je, gdyby miała taką możliwość. Eisenbach odpowiedziała, rymując.
Nigdy bym tego nie zrobiła. Ja się wytatuowałam, bo bardzo o tym marzyłam, więc sobie je zrobiłam. Nie rozumiem ludzi, którym szybko się tatuaż znudzi. Dlatego trzeba się tatuować z przekonania, a nie dla zabawy. Jak coś ma dla kogoś duże znaczenie, to nie zmienia się w nudzenie. Ja kocham każdy mój tatuaż. Każdy jest przemyślany i cudownie wykonany, dlatego nie mam myśli, aby mieć znowu ciało gołe, to nie byłoby dla mnie wesołe - stwierdziła.
Adrianna pokazała też zdjęcia z czasów, gdy nie miała jeszcze tatuaży i zdradziła, że wytatuowanie całego ciała zajęło jej dwa lata.
Choć aktualnie celebrytka zapewnia, że nie chciałaby nic usuwać, jakiś czas temu próbowała to zrobić, jednak zabieg okazał się ponoć jeszcze bardziej bolesny niż samo tatuowanie.
Zobacz: Adrianna z "Królowych życia" relacjonuje USUWANIE TATUAŻU Z TWARZY: "Śmierdzę SPALONĄ SKÓRĄ"
W której odsłonie podoba Wam się bardziej - z tatuażami czy bez?