Wśród rodzimych celebrytów nie brakuje zapalonych fanów piłki nożnej. Gdy tylko polska reprezentacja przybywa do stolicy na mecz, hordy prominentów uderzają na Stadion Narodowy, gdzie skrupulatnie relacjonują starcia biało-czerwonych z rywalami. Zwykle nie przepuszczają też świetnej okazji do pochwalenia się skrzętnie zaplanowanymi stylizacjami.
We wtorek śmietanka show biznesu znów mogła z wypiekami na twarzy śledzić poczynania polskiej kadry. Starcie Polski z Belgią przyciągnęło na trybuny tysiące kibiców, w tym również Miśka Koterskiego, który pokusił się na publikację serii zdjęć z wyciągniętymi rękami do góry w triumfalnym geście. Aktor był przekonany o zwycięstwie Polaków nad Belgami, o czym dał zresztą znać w towarzyszącym fotkom wpisie...
Sky is the limit - napisał. Wygramy!!! Wygramy!!! Belgię pokonamy. Polska Biało-Czerwoni.
Na meczu naturalnie nie mogło zabraknąć jednej z najsłynniejszych polskich WAGs, Mariny Łuczenko. W kibicowaniu Wojtkowi Szczęsnemu piosenkarce towarzyszyła jej długoletnia przyjaciółka, Patricia Kazadi. Zanim kibicki pojawiły się w loży VIP, zdążyły nagrać relację z samochodu.
Mogę powiedzieć coś mądrego - oświadczyła Marina. Jedziemy na mecz! Kto wygra? Wiadomo, my!
Kolejną celebrytką, która uświetniła sportowe wydarzenie swoją obecnością była Patrycja Tuchlińska. Partnerka znacznie starszego od siebie miliardera, która zwykle uwielbia chwalić się markowymi stylówkami, tym razem ograniczyła się jedynie do kilku relacji z boiska.
Ze względu na zobowiązania zawodowe Anna Lewandowska zmuszona była zostać w Hiszpanii, gdzie przebywa od kilku dni z Klarą i Laurą. Prężnie działająca bizneswoman nie zapomniała, żeby przypomnieć obserwatorkom o rozgrywce męża i jego drużyny z Belgami. Pochwaliła się też, że wcześniej strzeli sobie "szybki trening".
Dzisiaj oczywiście mecz - mówiła Ania. Oczywiście będę kibicowała przed telewizorem. Ale wcześniej jeszcze szybki trening i do domu.
Myślicie, że Robert Lewandowski odczuł brak ukochanej na trybunach?