I znów ostatnie miesiące nie należały do najłatwiejszych w życiu Daniela Martyniuka, jedynego syna Zenona Martyniuka i Danuty "pozamykajcie te mordy" Martyniuk. 32-letni synek Martyniuków spędził kilka godzin na sali rozpraw, gdzie wymiar sprawiedliwości po raz kolejny pochylił się nad jego wybrykami. Okazało się, że były one znacznie poważniejsze, niż w mediach twierdzili zatroskani rodzice.
Przypomnijmy: Daniel Martyniuk miał grozić policjantce GWAŁTEM: "Mówił, że ma od tego ludzi, że NAS WYKOŃCZĄ"
Daniel Martyniuk może poszczycić się grubymi sądowymi aktami - wszak jeszcze za poprzednie przewinienia został skazany na 100 godzin prac społecznych. Początkowo miał je wykonywać w domu pomocy społecznej w Grabówce, gdzie - cóż za zbieg okoliczności - mieszkają jego rodzice. Niestety, pandemia koronawirusa uniemożliwiła obcym osobom wstęp do takich placówek, więc kurator sądowy orzekł, że Daniel może poznać wartość ciężkiej pracy, grabiąc liście na cmentarzu. Jak wynika z relacji Faktu, to chyba nie jest aż tak ciężka praca...
100 godzin prac społecznych rozłożone na 5 miesięcy to zaledwie 20 godzin w miesiącu. Daniel Martyniuk, chyba żeby się nie przemęczać, rozsądnie rozłożył sobie ten obowiązek na kilka dni.
Przychodzi zazwyczaj w soboty, chociaż i w tygodniu też go widziałam - cytuje Fakt osobę pracującą na Cmentarzu Miejskim w Białymstoku.
W minioną sobotę w Białymstoku dopisała pogoda: słonko świeciło, więc liście grabiło się wyjątkowo lekko. Zwłaszcza że Daniel Martyniuk został przywieziony i odwieziony na cmentarz przez troskliwego tatę, który zapakował jedynaka do luksusowego mercedesa. Jak opisuje Fakt, Daniel wziął grabie z pomieszczenia gospodarczego, trochę pograbił i zrobił sobie przerwę na papierosa. Pierwszą z wielu, chociaż grabił tylko dwie godziny...
Daniel od razu skierował się do pomieszczenia gospodarczego i wziął grabie. Zaczął grabić plac przy krzyżu w okolicach mogił żołnierskich. Jego praca jednak nie trwała za długo. Już po 15 minutach zrobił sobie pierwszą przerwę na papierosa. Później kolejną na przejrzenie wiadomości w telefonie, i kolejną na rozmowę z kolegami z pracy. Potem kolejny papieros i kolejny. Dwie godziny minęły dosyć szybko na wiosennym słońcu. Już o godzinie 12 bod bramą cmentarza na marnotrawnego syna czekał Zenon Martyniuk i zabrał go do rodzinnego domu w Grabówce, gdzie na Daniela czekała mama z obiadem - czytamy.
Co ciekawe, tygodnik Na Żywo podaje, że na jednym z takich obiadów Daniela czekała poważna rozmowa rodzinna. 32-latek miał obiecał, że w końcu się zmieni. Według informatora Na Żywo sprawy zaszły już tak daleko, że rodzina Martyniuków zdecydowała się na... pomoc psychologa. Podobno to dlatego Danuta "pozamykajcie te mordy" Martyniuk wycofała się z życia publicznego.
Tęsknicie...?
Przypomnijmy: Zenek Martyniuk coraz mocniej WĄTPI w "wewnętrzną przemianę" Daniela? "Ten wyrok to TYKAJĄCA BOMBA"