Jeszcze niedawno cały kraj mówił o aferze wokół wypowiedzi Krzysztofa Daukszewicza w "Szkle kontaktowym". To na antenie tego programu z ust satyryka padło pytanie o to, "jakiej jest dziś płci" walczący z transfobią Piotr Jacoń. Jego słowa wywołały ogromne oburzenie, a sam dziennikarz nie przyjął przeprosin kolegi ze stacji. W końcu między panami doszło do publicznej wymiany zdań.
Daniec dyskutuje z Kubą Wojewódzkim o zwolnieniu Krzysztofa Daukszewicza. "Ja tego nie akceptuję"
Po tym, jak Daukszewicz odszedł ze "Szkła kontaktowego", przez kilka dni trwała wymiana zdań osób z obu stron barykady. Ostatecznie z programem pożegnali się też Robert Górski i Artur Andrus, co miało być z ich strony gestem solidarności. Puste miejsce po Krzysztofie wkrótce zajęła Kamila Kalińczak, dziennikarka znana widzom ze stacji TVN24 BiS.
Zobacz też: Nowy komentator w "Szkle kontaktowym". Wiadomo kto, zajmie miejsce Krzysztofa Daukszewicza
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Teraz do sprawy odniósł się Marcin Daniec, który był gościem programu Kuby Wojewódzkiego. Temat zmian w programie TVN24 rozpoczął sam prowadzący, przywołując przypadek Dauszewicza podczas ich dyskusji. Co ciekawe, jego gość z początku nie chciał zabierać głosu w sprawie i próbował uciąć dyskusję na ten temat.
Nie zabieram głosu w tej sprawie - rzucił Daniec.
Wojewódzki nie dał jednak za wygraną i próbował zachęcić satyryka do udziału w dyskusji. Dla Kuby, jak sam twierdził, jest to dowód na to, że zbyt często staramy się być poprawni politycznie, przez co popadamy w skrajności.
To jest dowód na to, że albo cenzura, albo polityczna poprawność zaczyna nas korodować. Ja tego nie akceptuję - stwierdził Kuba.
Brawo - rzucił Daniec.
Po tej krótkiej uwadze Marcin przedstawił sytuację swoimi słowami. Co ciekawe, poruszył nawet ironicznie kwestię zarobków w TVN-ie.
Kochani, posłuchajcie. Daukszewicz świetny, fajny gość, który za półdarmo 600 lat pracował w twojej stacji - zaczął. Szedł po chodniku i wystawała płytka chodnikowa. Tymi swoimi zawsze pięknymi, eleganckimi butami drogimi zahaczył i się przewrócił i uderzył w chodnik. Oni nagle, zamiast mu pomóc, to mu powiedzieli "panie Daukszewicz, go away", "guten abend, auf Wiedersehen" i Daukszewicz bidny poszedł. I Górski za nim: "czekaj, czekaj". Andrus wolniutko.
Po której stronie barykady stoicie?