We wtorek ogólnopolskie media obiegła wiadomość o śmierci Aleksandra Doby. Podróżnik i kajakarz zmarł w wieku 75 lat podczas zdobywania najwyższego afrykańskiego szczytu, Kilimandżaro. Doniesienia potwierdzili jego najbliżsi. Wcześniej Doba trzykrotnie przepłynął kajakiem Ocean Atlantycki, po raz ostatni w wieku 71 lat.
Jak zaznaczono w wydanym krótkim oświadczeniu, w żałobie pogrążona jest cała rodzina kajakarza. Nad stratą męża rozpacza też Gabriela Doba, z którą podróżnik był w związku małżeńskim od 1975 roku. Kobieta wielokrotnie podkreślała, że nigdy nie należała do zwolenniczek wypraw męża i narażania życia dla adrenaliny, jednak mimo wszystko wspierała go w realizacji jego pasji.
Jestem przeciwna tym podróżom, ale on woli podążać za swoimi marzeniami - mówiła w 2016 roku w wywiadzie dla PAP Life.
Choć Aleksander i Gabriela byli małżeństwem przez 45 lat, to na ściankach pojawiali się razem raczej sporadycznie. Życiowa partnerka podróżnika nie przepadała za medialnym szumem i raczej unikała oficjalnych wyjść, natomiast sam kajakarz nie bał się kamer i chętnie pojawiał się publicznie. Mimo wszystko "Gabi", jak pieszczotliwie nazywał żonę, stała za nim murem i cieszyła się z jego sukcesów.
Po drugiej jego wyprawie zrobiło się wokół niego bardzo dużo szumu, udziela wielu wywiadów. To było trudne, bo trzeba przyzwyczaić się do nowych warunków. (...) Jest to dla mnie bardzo męczące, ale on bardzo chętnie w tym uczestniczy - wspominała swego czasu w wywiadzie dla Twojego Radia.
W tej samej rozmowie Gabriela Doba poruszyła też kwestię tego, jaki kajakarz jest prywatnie. Jak twierdziła, w domu był dużo spokojniejszy, a do ciągłych podróży i walki z samym sobą skłaniało go zamiłowanie do adrenaliny. Pojawił się też trudny wątek rozłąki.
Kiedy planuje podróż, jest żywiołowy, ale na co dzień, jeśli chodzi o wykonywanie obowiązków domowych, jak remonty, bywa opieszały. (...) [Do rozłąki - przyp.red.] przywykłam, bo gdyby człowiek nie przywykł do pewnych sytuacji, to można by zwariować. Gdy pojawi się problem, trzeba go zaakceptować albo unikać - mówiła.
Aleksander Doba wielokrotnie zaznaczał, że najważniejsza jest dla niego właśnie rodzina. To żonę uściskał jako pierwszą po powrocie z trzeciej podróży wzdłuż Atlantyku, a ona była bardzo szczęśliwa, że wreszcie może go zobaczyć. Niestety w przypadku ostatniej podróży nie miała już takiej okazji. Jak zaznaczono w oświadczeniu rodziny, Doba zmarł "śmiercią podróżnika", do końca spełniając marzenia.
Pudelek ma już własną grupę na Facebooku! Masz ciekawy donos? Dołącz do PUDELKOWEJ społeczności i podziel się nim!