Od zaginięcia 19-letniej Iwony Wieczorek minie latem tego roku dokładnie 13 lat. Wielu śledczych i reporterów próbowało rozwiązać tajemnicę tego, co spotkało dziewczynę, która w środku nocy podjęła decyzję o powrocie do domu piechotą. Do tej pory nie znaleziono osoby, której można byłoby postawić oskarżenie, a wszelkie ustalenia na temat dalszych losów Iwony nadal pozostają w sferze spekulacji. Nie zmienia to jednak faktu, że sprawa wciąż elektryzuje opinię publiczną. Tak wydarzenia 17 lipca 2010 roku opisywali dziennikarze Gazety Wyborczej, Roman Daszczyński i Marek Sterlingow.
Owej feralnej nocy Iwona umówiła się na wyjście do obleganego sopockiego klubu, Dream Clubu, w towarzystwie swojej przyjaciółki Adrii oraz trzech starszych kolegów, których poznała zaledwie miesiąc wcześniej. W grupie tej znalazł się Paweł, do dziś uważany za jedną z najważniejszych osób w całym śledztwie. W rozmowie z Gazetą Wyborczą 22-letni wówczas mężczyzna przyznał, że Iwona chciała samotnie opuścić imprezę po pokłóceniu się ze znajomymi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sprawa Iwony Wieczorek - Paweł relacjonuje kłótnię
Trzymałem ją za rękę i prosiłem, żeby nie odchodziła. Wybiegłem za nią z dyskoteki, wokoło pełno ludzi. Zaczęła się szarpać, grozić, że będzie krzyczeć. Nie chciałem robić sceny. Gdybym wiedział, jak to się skończy, nigdy bym jej nie puścił.
Iwona nie słucha jednak próśb towarzyszy imprezy. Nie miała pieniędzy na transport, tak więc decyduje przejść się do domu na piechotę. Czeka ją okołogodzinna przechadzka. Jak wszyscy wiemy, nigdy nie dotarła do celu.
Reporterzy Wyborczej przypominają, że zarówno Paweł, jak i Adria próbowali nakłonić Iwonę do powrotu do zabawy. Pisali do niej SMS-y. Adria podjęła próbę zadzwonienia do przyjaciółki. Dziewczyna twierdzi, że Iwona zwyzywała ją przez telefon.
Ostatnia rozmowa Iwony Wieczorek z przyjaciółką
Imprezowicze postanowili zakończyć zabawę i rozjechali się do domów. Adria podjęła jeszcze jedną próbę kontaktu.
Ostatni raz rozmawiałam z Iwoną już sprzed mojego domu, sto metrów od domu Iwony. Dalej się kłóciłyśmy. Powiedziała mi, że ciągle idzie, i że jest przy trzecim od mola wejściu na plażę. I jeszcze żebym zostawiła torbę z jej rzeczami i kluczami na balkonie, to sobie odbierze. Ja mieszkam na parterze. Nieraz tak robiłyśmy. Dodała, że zaraz rozładuje się jej komórka - mówiła w rozmowie z Wyborczą koleżanka zaginionej.
Przypomnijmy: Sprawa Iwony Wieczorek. Krzysztof K. twierdzi, że 19-latka została zgwałcona i uduszona: "Czekali na nią w lasku"
O godzinie 3:49 urywa się kontakt z Iwoną. Bateria jej telefonu najprawdopodobniej się wyładowała. Rano jej znajomi orientują się, że Iwona nie dotarła do domu. Postanawiają szukać koleżanki. Na czele poszukiwań staje Paweł, który, jak sam twierdzi, nie mógł zmrużyć oka po kłótni, do której doszło na imprezie. W końcu w poszukiwania angażują się służby bezpieczeństwa, a później odszukany przez Pawła Krzysztof Rutkowski.
Myślicie, że kiedyś ta sprawa się wyjaśni?