Doniesienia o "szaleńczym pościgu" za Meghan Markle i księciem Harrym wstrząsnęły w środowe popołudnie największymi portalami newsowym na świecie. Świat znów przypomniał sobie o tragicznej śmierci księżnej Diany w Paryżu z 1997 roku. O rzekomo niebezpiecznym incydencie z udziałem paparazzi poinformował ich rzecznik prasowy, który całe zajście opisał jako "2-godzinną pogoń, która o mało co nie doprowadziła do tragedii".
Zobacz: Meghan Markle i książę Harry o włos od tragedii! Brali udział w niebezpiecznym pościgu paparazzi
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Meghan Markle i książę Harry skłamali?
Niewykluczone, że rzecznika prasowego książęcej pary poniosła nieco fantazja. W oficjalnym oświadczeniu departament policji w Nowym Jorku potwierdził, że dostał zgłoszenie o incydencie oraz że fotoreporterzy mieli faktycznie utrudnić transport Susseksów. Niemniej jednak nikt nie zgłosił żadnych szkód. Nikogo też nie aresztowano.
Teraz okazuje się, że jednym z planów ochroniarzy Harry'ego i Meghan na zmylenie fotoreporterów było skorzystanie z taksówki. Plan spalił jednak na panewce. Para została spostrzeżona przez paparazzi i musiała zmienić środek transportu.
Taksówkarz kompromituje księcia Harry'ego i Meghan Markle
The Washington Post zdołał skontaktować się z kierowcą rzeczonej taksówki, Sukhcharnem Singhem. Mężczyzna potwierdził, że przyjął przejazd czterech osób około godziny 23:00 czasu lokalnego. "Pogoń paparazzi" wspomina jednak zgoła inaczej niż książę i księżna.
Nie czułem się zagrożony. To trwało jakieś dziesięć minut. Pościgiem bym tego nie nazwał. Oni byli cisi. Zdawali się spłoszeni, ale to jest Nowy Jork, tu jest bezpiecznie.
Mężczyzna dodał też, że po upływie dziesięciu minut odwiózł pasażerów na komisariat policji, gdzie wcześniej próbowali się schronić.
Na temat rzekomego pościgu wypowiedział się także burmistrz Nowego Jorku, Eric Adams. Przyznał, że trudno mu uwierzyć, aby jakakolwiek zawrotnie szybka pogoń mogła mieć miejsce na zatłoczonych ulicach Nowego Jorku choćby przez 10 minut, a co dopiero przez 2 godziny. Takie zachowanie byłoby w jego ocenie "szalenie niebezpieczne".
Może Meghan i Harry będą przynajmniej mieli już teraz materiał na kolejny serial dokumentalny o swym niesłychanie trudnym i skomplikowanym życiu. Nie możemy się wprost doczekać premiery.