Tara Jayne to amerykańska gwiazda mediów społecznościowych. Zgromadziła prawie 200 tysięcy fanów na swoim koncie, po tym jak wydała około 400 tysięcy złotych tysięcy dolarów na ekstremalne operacje plastyczne. Samozwańcza "lalka Barbie naturalnych rozmiarów" zapewnia, że bynajmniej nie zamierza rezygnować z zabiegów "upiększających". Nie powstrzymuje jej nawet fakt, że w rodzinnej Australii przerażeni lekarze kategorycznie odmawiają jej korzystania ze swoich usług.
W tym celu majętna 33-latka lata do Europy, gdzie specjaliści od medycyny estetycznej ewidentnie mają nieco luźniejszy stosunek do etosu pracy. Warto nadmienić, że obecnie w ciele pielęgniarki znajdują się około dwa kilogramy implantów i wszystko wskazuje na to, że ta waga wciąż będzie systematycznie wzrastać.
Dzięki swojej "wyjątkowej" aparycji Tara dorobiła się statusu celebrytki, co łączy się z tym, że regularnie podążają za nią paparazzi. Jakiś czas temu Jayne została sfotografowana, gdy oddawała się shoppingowi w Melbourne. Buszując w najlepsze po ekskluzywnych butikach, 33-latka paradowała przed fotografem niczym profesjonalna modelka, z dumą prezentując swoje "podrasowane" kształty oraz lico. Tara przykuwała wzrok przechodniów wystrojona w kusą, pomarańczową spódniczkę oraz długie, czarne kozaki. Na jej szyi dostrzec można było choker od Balenciagi. Kosmiczne rysy twarzy prominentka podkreśliła mocnym, przerysowanym makijażem.
Robi wrażenie?