Kilka dni temu media obiegła smutna informacja o śmierci kolejnej ciężarnej Polki. 24 maja w Podhalańskim Szpitalu Specjalistycznym w Nowym Targu z powodu wstrząsu septycznego zmarła pani Dorota. 33-letnia kobieta trafiła do placówki w 20. tygodniu ciąży. Rodzina twierdzi, że przyjęto ją z bezwodziem, a mimo to lekarze nie wywołali poronienia. Kolejny wstrząsający przypadek zmarłej w Polsce kobiety w ciąży wywołał dyskusję, do której włączyły się niektóre słynne osobistości. Wśród nich m.in. Tatiana Okupnik.
ZOBACZ TEŻ: Tatiana Okupnik wspomina ciężki poród i koszmar połogu: "Nagle ci wszystko, za przeproszeniem, WYPADA"
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tatiana Okupnik w ostrych słowach komentuje sytuację kobiet w Polsce. Nawiązała do śmierci pani Doroty
Piosenkarka zdecydowała się na opublikowanie w mediach społecznościowych obszernego wpisu, w którym wyraziła swój strach i oburzenie wobec sytuacji, w jakiej znajdują się obecnie Polki.
To, co stało się Dorocie i wszystkim innym kobietom, które straciły życie, bo zaszły w ciąże w Polsce, może dotknąć każdej z nas. Bezpośrednio albo pośrednio. Ty, twoja córka, wnuczka, mama, przyjaciółka, ciotka może mieć pecha. Pecha, że zajdzie w ciążę, w Polsce, że ciąża nie będzie przebiegała gładko, pecha, że trafi do szpitala, który nie wiadomo, czy jest szpitalem, czy miejscem kultu religijnego. Pecha, że trafi do szpitala, w którym lekarze, nie zareagują na czas, bo skupiają się na płodzie, a nie kobiecie.
(...) Wszystko stoi na głowie. Tak. Od wyroku TK w sprawie aborcji, przez chore praktyki rejestrowania ciąż, przez klauzule sumienia po zaniechania lekarzy. Niektórych lekarzy! (...) To jest gra "na kogo wypadnie na tego bęc"! - tłumaczyła artystka.
Tatiana Okupnik opisuje swoją historię zagrożonej ciąży i poronienia chybionego
Tatiana Okupnik zebrała się też na osobiste wyznanie i opisała sytuację, gdy już po skandalicznym wyroku Trybunału Konstytucyjnego trafiła do szpitala z poronieniem chybionym.
Ja miałam szczęście. Już po wyroku TK w sprawie aborcji zaszłam w ciążę. Wtedy też pierwszy raz poznałam termin poronienie chybione. (...) Istnieje niebezpieczeństwo zakażenia bądź innych problemów zdrowotnych, dlatego moja lekarka monitorowała mój stan. Tak, było wyczekiwanie czy mój organizm poradzi sobie sam. Nie, nie poradził sobie i wtedy to właśnie lekarka, która się mną zajmowała skierowała mnie w trybie pilnym do szpitala.
Pamiętam atmosferę podczas przyjęcia, w trakcie wywiadu. Napięcie kiedy powiedziałam, ze jestem w szpitalu, ponieważ doszło u mnie do poronienia chybionego. Sprawdzanie kilka razy w komputerze danych, kilkukrotne wychodzenie z gabinetu i wracanie do mnie, żeby zadać niektóre pytania po raz kolejny. Trafiłam na lekarzy i pielęgniarki, którzy wiedzieli, ze trzeba działać.
Personel podkreślał, że musi dokładnie udokumentować przypadek. Mówili o atmosferze, która nie pomaga w pracy, mówili o rejestrze ciąż, mówili o chorych zapowiedziach inwigilowania pacjentek, ale zajęli się mną, bo byłam w potrzebie i byłam w szpitalu! - podkreślała wokalistka.
Ja miałam szczęście. Moje doświadczenie pokazuje, że w kraju, który ma chore przepisy, w którym religia miesza się w politykę, medycynę, edukację, można nadal pomagać kobiecie, której ciąża nie rozwijała się prawidłowo.Mogłam wrócić do moich dzieci, być dla nich nadal Mamą, a moje ciało nie zostało okaleczone. Tego szczęścia nie miało wiele kobiet, których bliscy odwiedzają je na cmentarzach. Tego szczęścia nie mają kobiety, które w wyniku zaniechań lekarzy nigdy nie staną się mamami, bo usunięto im np. macicę. (...) Jeśli PIS nie przegra wyborów, przepisy się nie zmienią, to czy kobiety mają zakładać, że idąc do polskiego szpitala w zagrożonej ciąży, należy najpierw spisać testament? - zakończyła wymownym pytaniem.