Na początku sierpnia w mediach zaczęto spekulować, że Taylor Swift ma nowego wybranka. Niedługo później plotki okazały się prawdą, a związek piosenkarki i sławnego zawodnika futbolu amerykańskiego Travisa Kelce wyszedł na jaw. Od tego czasu wokalistka kilkukrotnie brała udział w meczach ukochanego. Para poleciała nawet do Nowego Jorku, gdzie niespodziewanie pojawili się w "Saturday Night Live".
Swift jest obecnie w trakcie swojej światowej trasy koncertowej "Eras Tour". Niedawno miał miejsce jej koncert w Buenos Aires. Jak podaje "Page Six", Taylor przyleciała do Argentyny w piątek rano. W ostatniej chwili koncert został przełożony na niedzielę z powodu złej pogody. W międzyczasie gwiazda spędziła wieczór razem z tatą i swoim partnerem, z którymi udała się do restauracji w stolicy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Fani Taylor Swift byli zachwyceni, gdy piosenkarka po koncercie padła w ramiona ukochanego
Niedzielny koncert odbił się szerokim echem w mediach społecznościowych, wszystko za sprawą niespodziewanej sytuacji, do której doszło zaraz po zakończeniu występu. Piosenkarka, po wykonaniu ostatniego utworu, pobiegła do loży, gdzie siedzieli jej ojciec oraz Travis. 33-latka na oczach tysięcy fanów padła w ramiona partnera, po czym para w objęciach nie szczędziła sobie czułości, którym towarzyszyły wiwaty uczestników koncertu.
Według informatorów portalu, artystka podczas 3-godzinnego występu regularnie spoglądała na ukochanego, a także pokusiła się o małą zmianę w jednej z swoich piosenek. Zamiast "Karma to ten facet z ekranu" zaśpiewała "Karma to ten facet z The Chiefs". Nawiązała w ten sposób do drużyny Kansas City Chiefs, w której gra jej partner.