Pięć lat temu Marta Linkiewicz szturmem wdarła się do polskiego show biznesu za sprawą pamiętnej przygody w autokarze po koncercie Rae Sremmurd. Od czasu niesławnych opowieści o tym, z "kim się j*bała i komu ciągnęła" Linki przeszła spektakularną metamorfozę. Dziś spełnia się jako influencerka oraz zawodniczka Fame MMA. Świat wciąż nie zapomniał jednak o jej wybrykach sprzed lat.
Ostatnio do wyczynów Marty Linkiewicz z początków "kariery" postanowił powrócić Tede. Raper odkrył bowiem w swoich facebookowych wspomnieniach zapis wiadomości, które wymienił z Linki w 2016 roku. Do rozmowy doszło tuż po tym, jak Tede udostępnił zdjęcie, na którym Marta wciągała biały proszek z penisa kolegi...
Witam. Proszę o usunięcie mojego zdjęcia w trybie natychmiastowym. Zdjęcie zostało zrobione oraz udostępnione bez mojej zgody. Współpracuję z prawnikiem. Dzisiaj pismo idzie do prokuratury - napisała wówczas Linkiewicz.
I co powiesz w prokuraturze? Że to cukier puder na k*tasie??? - odpowiedział jej wtedy Tede.
Na tym jednak rozmowa się nie zakończyła. Niedługo później Marta ponownie napisała do rapera - tym razem poprosiła go jednak o przysługę.
Hej Tede. Chcę iść jutro na twój koncert, ale bilety są wyprzedane. Poproszę 2xVIP - napisała Linki.
Zobacz również: Burza na fanpage'u Tedego: Raper pokazał zdjęcie dziewczyny WCIĄGAJĄCEJ "BIAŁY PROSZEK" Z PENISA kolegi!
Wspomnienie konwersacji z celebrytką wyjątkowo rozbawiło Tede.
Facebook czasami przypomina zabawne sytuacje. Rok 2016 - podpisał screen rozmowy.
Kiedy pod koniec 2015 roku Tede udostępnił w mediach społecznościowych niesławne zdjęcie Marty, w sieci rozpętała się prawdziwa burza. Po tym, jak Linki zagroziła raperowi prokuraturą, ten co prawda usunął fotografię, niedługo później opublikował jednak jej ocenzurowaną wersję.
Jakiś czas później Linkiewicz oświadczyła, że niegdyś Tede należał do jej ulubionych raperów, jednak po całej aferze "wisi jej i powiewa". Stawiająca wówczas pierwsze kroki w świecie mediów Linki wyjaśniła również, dlaczego zdecydowała się skontaktować z muzykiem.
(...) Nie biorę narkotyków, to był cukier puder, narkotyki mam w nosie. Napisałam do niego, bo to zdjęcie było kiepskie, no make up, usunął je po chwili i nic nie poszło do prokuratury. Miałam pomysł na perwersyjne zdjęcie, jak przymierzam się do walnięcia cukru pudru z wacka. Nie chciałam, żeby to wyszło na światło dzienne. To miało zostać na Snapchacie - tłumaczyła.
Nas nurtuje tylko fakt, czy Marta w końcu dostała te bilety, o które tak prosiła...