Maciej Stuhr nigdy nie należał do fanów ekipy urzędującej obecnie na Woronicza w siedzibie Telewizji Polskiej. Albo to raczej ona nie przepadała specjalnie za nim, regularnie poświęcając mu niedorzeczną ilość czasu w swoim głównym wydaniu Wiadomości. Nie było więc specjalnym zaskoczeniem, że przy odbieraniu Telekamery w ostatnią środę aktor postanowił poświęcić część przemowy właśnie swemu "ulubionemu" programowi informacyjnemu.
Dziękuję telewizyjnym "Wiadomościom", które tak często próbują zrobić ze mnie czarny charakter, że część osób uwierzyła, że ta moja rola w "Szadzi" - seryjnego mordercy - może mieć ręce i nogi. Tutaj taka mała prośba w imieniu aktorek i aktorów do niektórych redakcji: to, że my coś mówimy ze sceny lub z ekranu, to nie MY mówimy, tylko jesteśmy medium, przez które przemawia autor. To, że w spektaklu powiedziałem o Polsce, że jest wrzodem w pewnym miejscu - to nie ja powiedziałem, to autor sztuki - tłumaczył pogubionym odbiorcom TVP aktor.
Na tym jednak nie skończyły się drwiny z propagowanych przez Telewizję Polską fake newsów. Maciej Stuhr przystąpił bowiem do opisania, jakimi przymiotami powinna się odznaczać przykładna telewizja publiczna, sugerując jednocześnie, że TVP ich nie posiada.
Dlatego z okazji tego święta telewizji życzę nam wszystkim wspaniałej telewizji - mądrej, uskrzydlającej, poszerzającej horyzonty. Telewizji, w której chcieliby i mogliby pracować najlepsi artyści i dziennikarze - usłyszeliśmy podczas wyemitowanej w środę gali.
Trafne podsumowanie?