Trwająca od tygodni pandemia koronawirusa nieustannie zbiera coraz większe żniwa, a skutki obostrzeń rządu odczuwa niemal każda branża. Już jakiś czas temu na brak możliwości wykonywania swojej pracy narzekało grono gwiazd i celebrytów. Szczególnie dotknięci sytuacją czują się aktorzy, którym zawieszono plany zdjęciowe i występy w teatrach. Wśród tych, którzy ubolewają nad swoimi finansami, znaleźli się między innymi Barbara Kurdej-Szatan czy Bartek Kasprzykowski.
Skutki pandemii odczuwają także stacje telewizyjne, a ich pracownicy z pewnością martwią się o swoje posady. W rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl o swoich zamiarach względem zatrudnionych poinformowała Telewizja Polska. Jak się okazuje, na chwilę obecną nie jest planowana redukcja zatrudnienia, jednak wynagrodzenia pracowników dostosowano do wielkości realizowanej produkcji:
Skala redukcji zależna jest od obszaru, w niektórych jest ona proporcjonalna do ograniczenia realizowanych zadań, w innych przeciętnie wynosi 20-30 procent, w niektórych przypadkach ponad 40. W obszarach pracujących z jeszcze większym natężeniem niż przed epidemią wynagrodzenia zostały utrzymane. Liczba zawieranych umów cywilno-prawnych została ograniczona o około 50 procent - zdradza Centrum Informacji TVP.
Stacja podkreśla jednak, że dalsze działania uzależnione są od zmieniającej się błyskawicznie sytuacji w kraju:
Spółka na bieżąco monitoruje sytuację i będzie podejmować działania dostosowawcze, jak tylko zajdzie taka potrzeba - czytamy.
Osoby związane ze stacją mogą odetchnąć z ulgą?