Tomasz Terlikowski jest samozwańczym głosem polskiej prawicy w sprawie in vitro. Katolicki publicysta przekonywał już, że jest to "dehumanizacja dziecka". Wypowiadał się także na temat pigułek "dzień po". Według niego ich cel jest taki sam, jak cyklonu B używanego przez nazistów w obozie Auschwitz. W rozmowie z Wojtkiem Jagielskim wrócił do tematu in vitro. Nie dając dojść do głosu prowadzącemu porównał tę procedurę do działań hitlerowskich lekarzy w trakcie II wojny światowej. Zdenerwowany pytał:
Kto dał prawo lekarzom i politykom decydować, które dzieci mają być zamrożone, a które mają się urodzić? Które dzieci mają być wybrane, żeby się urodzić, a które mają być wybrane, żeby spędzić życie w lodówce? Podobną rzecz mówili lekarze w procesie norymberskim. To była likwidacja osób chorych psychicznie i niepełnosprawnych.
Myślicie, że naprawdę nie widzi różnicy między in vitro a nazizmem i ludobójstwem?
Źródło: Superstacja