Publikowane przez Kasię Tusk posty na blogu Make Life Easier, gdzie celebrytka ukazuje swoją niemalże bajkową rzeczywistość, niejednokrotnie potrafiły przyprawić o ukłucie zazdrości. Tymczasem w opublikowanym tuż przed sylwestrem wpisie 34-latka ujawniła, że końcówka roku w jej przypadku daleka była od ideału. Zatroskana mama przyznała, że jej zaledwie czteromiesięczna córeczka trafiła do szpitala w związku z powikłaniami po koronawirusie.
Gdyby nie błyskawiczna pomoc personelu jednego z gdańskich szpitali, mogłoby dojść do sepsy i bezpośredniego zagrożenia życia dziecka, za co zresztą Kasia nie omieszkała podziękować pracownikom placówki.
Co gorsza, w tym jakże trudnym momencie Tusk musiała zmierzyć się atakiem hejterów, którzy zarzucili jej, że "lansuje się na krzywdzie córki".
Szczęśliwie wszystko wskazuje na to, że najmłodsza wnuczka Donalda Tuska wraca już do zdrowia po tym, jak jej organizm został zaatakowany przez infekcję bakteryjną. W rozmowie z "Super Expressem" Anna Lutomska-Cudny - teściowa córki byłego premiera - wyjawiła, że stan dziecka się poprawia i dziewczynka powinna jeszcze w tym tygodniu opuścić szpital. Cała rodzina Tusków nie posiada się ze szczęścia.
Pod koniec tygodnia powinien być wypis ze szpitala. To powinno wszystkim przypomnieć, że szczepienia to kwestia życia i śmierci - powiedziała dziennikowi Anna Lutomska-Cudny.
Pudelek życzy szybkiego powrotu do zdrowia!