W kwietniu królowa Elżbieta pożegnała swojego męża, księcia Filipa. Pogrzeb odbył się w Windsorze z zachowaniem wszystkich zasad bezpieczeństwa związanych z pandemią koronawirusa, a także z poszanowaniem woli księcia, który nie chciał, aby uroczystość była publiczna. Na uroczystości pojawili się najważniejsi członkowie rodziny królewskiej jak m.in. królowa Elżbieta II, książę Karol czy jego synowie - Harry i William.
Tym razem na jaw wyszły fakty dotyczące ostatniej woli księcia Filipa. Testamenty w Wielkiej Brytanii są zazwyczaj udostępniane do publicznej wiadomości, ale zgodnie z konwencją z 1910 r., sądy są proszone o ich zapieczętowanie, gdy dojdzie do śmierci wysokiego rangą członka rodziny królewskiej.
Sędzia Andrew McFarlane stwierdził, że testament Filipa powinien być zapieczętowany na 90 lat! Dopiero po upływie tego czasu można go podać do publicznej wiadomości. To pierwsza taka sytuacja w historii, gdy wymiar sprawiedliwości określa, po jakim czasie testament może zostać otwarty.
Uznałem, że ze względu na konstytucyjną pozycję suwerena, właściwe jest stosowanie specjalnej praktyki w odniesieniu do testamentów rodziny królewskiej. Istnieje potrzeba zwiększenia ochrony przyznanej prawdziwie prywatnym aspektom życia tej ograniczonej grupy osób, aby zachować godność suwerena i bliskich członków jej rodziny. (...) Stopień rozgłosu, jaki publikacja zapewne by przyciągnęła, byłby bardzo obszerny i całkowicie sprzeczny z celem utrzymania godności suwerena - czytamy w oświadczeniu McFarlane'a.
Myślicie, że książę Filip zostawił coś w spadku Harry'emu i Meghan?