Wygląda na to, że nawet jeden dzień nie może minąć bez kontrowersji z udziałem rodziny królewskiej. Wielkimi krokami zbliża się data premiery piątego już sezonu The Crown, który to serial tym razem ma w szczególności skupić się na postaciach księcia Karola (obecnego króla) oraz jego ówczesnej małżonki, księżnej Diany. Zdaje się, że pałac właśnie wywęszył, jak dokładnie mają wyglądać odcinki nowego sezonu, bowiem przez brytyjskie tabloidy już przetacza się fala powszechnego oburzenia.
Zdecydowanie najwięcej kontrowersji wywołał zarys odcinka zatytułowanego "Syndrom królowej Wiktorii", który ma przedstawić domniemany spisek księcia Karola przeciw jego własnej matce - królowej Elżbiecie. Scenarzyści The Crown zdają się być przekonani, że na początku lat 90., gdy królowa miała zaledwie 65 lat, książę Karol miał naciskać, aby przedwcześnie ustąpiono mu miejsca na tronie. Jeśli wierzyć fikcyjnemu dziełu Netflixa, Karol miał konsultować ambitne plany z ówczesnym premierem Wielkiej Brytanii Johnem Majorem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Major wydał już w tej sprawie oficjalne oświadczenie.
Wszystkie rozmowy jeden na jeden, które są przedstawione w serialu, zostały sfabrykowane dla zapewnienia dramatycznego efektu i celów marketingowych, nie zważając na historyczne fakty. Ludzie powinni to bojkotować. (...) To krzywdząca, okrutna fikcja - czytamy w komunikacie przesłanym Mail on Sunday.
Niektóre źródła cytowane przez Daily Mail są zdania, że tego typu rewelacje są szczególnie przykre, biorąc pod uwagę, że królowa zmarła zaledwie pięć tygodni temu.
Bliski przyjaciel króla Karola Jonathan Dimbleby również opowiedział się po stronie monarchy, podważając rzetelność megahitu Netflixa: Serial "The Crown" pełen jest bzdur, ale to są już bzdury na szczudłach.
Przypomnijmy: Elizabeth Debicki zachwyca w roli Diany u boku serialowego Dodiego Al-Fayeda! Podobny do pierwowzoru? (ZDJĘCIA)
Jak wydarzenia tamtych lat zostały faktycznie przedstawione w serialu, dowiemy się już za niecały miesiąc, 9 listopada, kiedy cały sezon zostanie wypuszczony na platformę streamingową. Myślicie, że Windsorowie mają czego się obawiać?