Choć na całym świecie akceptacja dla mniejszości seksualnych powoli rośnie, to w Polsce przedstawiciele społeczności LGBT wciąż borykają się ze stygmatyzacją i odrzuceniem, a często także przemocą. Niedawno nasz kraj uznano za "najbardziej homofobiczny" w Unii Europejskiej, a kilka dni temu ofiarą napaści z powodu swojej orientacji padł gwiazdor programu Gogglebox.
Poziom polskiej homofobii może być porównywalny tylko z tym, jaki panuje w zawodowym sporcie. Wśród najsłynniejszych aktywnych zawodowo sportowców świata wciąż nie ma nikogo, kto otwarcie przyznałby się do tego, że jest gejem, lesbijką lub biseksualistą. Nie oznacza to jednak, że takich osób nie ma.
Przypomnijmy: "Dwóch najlepszych piłkarzy świata to geje"
Homofobiczna kultura w piłce nożnej nie sprzyja coming out'om. Wielu specjalistów uważa wręcz, że "wyjście z szafy" oznaczałoby dla piłkarza koniec kariery. Nie pomagają w tym wypowiedzi takie jak ta Jana Tomaszewskiego...
Nic więc dziwnego, że wielu futbolistów czeka na sportową emeryturę z publicznym ogłoszeniem prawdy o swojej orientacji. Teraz do tego grona dołączył też Thomas Beattie, były zawodnik drużyn Hull City i London City.
34-latek, którego błyskotliwą sportową karierę przerwał uraz głowy, w emocjonalnym wpisie na Instagramie przyznał, że jest gejem:
Przyszedł czas, bym podzielił się z wami czymś bardzo osobistym. Wiem, że łatwiej jest siedzieć cicho, ale prawdziwym wyzwaniem jest zabranie głosu, z nadzieją, że to coś zmieni - napisał Brytyjczyk. Jestem bratem, synem i przyjacielem. Jestem też gejem.
Thomas Beattie przyznał, że akceptacja siebie samego nie była prosta:
Zaakceptowanie tego, kim jestem, zajęło mi dużo czasu. Mam nadzieję, że kolejnym pokoleniom przyjdzie to z większą łatwością. Dziękuję wszystkim, którzy wspierali mnie w drodze do podjęcia tej decyzji i wspierają mnie w tym, co dopiero przede mną.
Myślicie, że jego wyznanie ośmieli innych sportowców?