Chętnych do brania udziału w programach kulinarnych nie brakuje, czemu dowodzi fakt, że TVN niedawno ruszył z 10. już edycją "MasterChefa".
Zobacz: "MasterChef": Małgorzata Socha rozpływa się nad talerzem: "Absolutnie randkowe danie!" (WIDEO)
Niemal normą jest, że ci, którym powodzi się podczas gotowania przed kamerami, wkrótce otwierają własne restauracje. Nie inaczej było ze zwyciężczynią pierwszego sezonu formatu z gotowaniem w roli głównej. Barbara Ritz otworzyła swój lokal w rodzinnym Gdańsku. Choć knajpa, w której zjeść można między innymi takie specjały jak muszle św. Jakuba czy foie gras, dotychczas zbierała raczej dobre oceny, po ostatniej recenzji jednej z tiktokerek może się to zmienić...
Agata Testuje, którą śledzi w popularnym serwisie ponad 55 tysięcy osób, postanowiła skosztować tego, co w swojej ofercie ma restauracja Ritz i zrelacjonować wizytę na TikToku. Niestety, jak możemy dowiedzieć się z opublikowanego przez nią filmiku, już na samym wstępie czekało ją spore rozczarowanie...
Odwiedziłam restaurację zwyciężczyni "MasterChefa", no i słuchajcie, jaka akcja - zaczyna, ujawniając, że Basia wyjątkowo nadgorliwie podchodzi do obostrzeń związanych z pandemią:
Wchodzę tam sobie na luzaku w porze lunchowej. Chcę zamówić lunchyk, a kelner wskazuje mi menu i mówi, że jest pandemia i żebym się lepiej zastanowiła, bo koszt dezynfekcji, jeśli nie zamówię, będzie wynosił 50 złotych - słyszymy. No i ogólnie miałam wyjść, ale stwierdziłam, że opowiem Wam tę historię i zrobię dla Was tiktoka.
Jak się okazuje, posiłek z menu lunchowego nie zdołał zrekompensować zaskakującego "ostrzeżenia" kelnera dotyczącego opłaty za samo wejście do restauracji.
No i przechodzę do oceny. Dobrego smaku to ja tam nie uświadczyłam, ale za to soli tam nie żałowali. Za ten obleśnie słony lunch zapłaciłam 139 złotych. Nie polecam - podsumowuje szczerze to, co zjadła rozczarowana Agata.
Pod niepochlebną recenzją tikktokerki zaroiło się od komentarzy zszokowanych internautów.
A to oni litrem czystego spirytusu ten stolik dezynfekują? Bo cena dezynfekcji na to wskazuje. Ale cyrk;
Ciekawe, co na paragon nabijają, jak ktoś nie zamówi nic i ma płacić 50 złotych...;
Czekaj... Ty miałaś zapłacić za dezynfekcję, jak nic nie zamówisz?;
Koszty dezynfekcji? Każdy sklep to robi za darmo;
Przecież za 50 złotych to jest cały płyn do dezynfekcji;
Chyba to niezgodne z prawem takie traktowanie...
Ale chamstwo - rozpisują się użytkownicy, zwracając także uwagę na to, że w restauracji nie było za wielu gości:
Nic dziwnego, że tak pusto;
Ale pustki;
Dlatego tak pusto - zauważają.
Jedna z internautek podzieliła się własnym doświadczeniem z lokalu Basi Ritz:
Jak byłam ostatnio z dzieckiem na spacerze i zachciało się jej do WC, to zapytałam kelnerki, czy możemy skorzystać i powiedziała, że za siku 50 złotych - wspomina.
W sieci rzeczywiście można znaleźć informację na temat tego, że w Ritz pobierana jest skrajnie wysoka opłata za toaletę.
W związku z COVID-19 toalety są dostępne wyłącznie dla gości restauracji. Dla pozostałych osób opłata za toaletę wynikająca z konieczności dezynfekcji wynosi 50 złotych - cytuje komunikat z restauracji portal Trojmiasto.pl.
Myślicie, że zwyciężczyni "MasterChefa" ustosunkuje się do nagrania tiktokerki?
A jeśli chcecie się dowiedzieć na przykład tego, dlaczego niektóre gwiazdy nie chcą z nami rozmawiać, zapraszamy do odsłuchania nowego odcinka Pudelek Podcast!