Gwiazdy lubią się cenić. Nie ma się więc co dziwić, że ceny, które windują w swoich lokalach, niejednego przyprawiły już o zawrót głowy. Ostatnimi czasy szczególnie głośno jest o marży, jaką nakłada na swoje produkty Magda Gessler, która minionego lata sprzedawała jagodzianki za 23 złote za sztukę.
Przypomnijmy: Tiktoker Dominik Rupiński skrytykował faworki Magdy Gessler za 90 ZŁOTYCH. Internauci oburzeni: "Robiłeś kiedyś sam faworki?"
Pączkowe rewolucje Magdy Gessler - hit czy kit?
Ile więc zapłacimy u niej za pączka? Otóż cena nie jest jednolita i różni się w zależności od lokalu. W U Fukiera za sztukę zapłacimy 15 złotych, kiedy w Słodkim Słonym koszt łakocia sięga aż 18 złotych. Czy watro jednak wydać tyle za wyrób, który znajdziemy w niemal każdym sklepie i to w znacznie niższej cenie? Postanowiliśmy to sprawdzić.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W czołowym "Fukierze" Gessler oferuje swoim gościom dwa rodzaje rumianych bułeczek: z nadzieniem malinowym oraz klasycznym, różanym. Pierwszy z nich podawany jest tam wraz z kandyzowaną skórką pomarańczy, a w jego wnętrzu wyraźnie dostrzec można strukturę świeżej maliny. Jak na konfiturę, to niemały wyczyn, tym bardziej że wypełnia ona pączka aż po brzegi. W smaku wszystko gra, nadzienie jest słodkokwaśne i ma przyjemną konsystencję.
W przypadku klasyka, którego podaje się w towarzystwie płatków róż, nadzienie jest zdecydowanie bardziej słodkie i intensywne. Sama konsystencja wnętrza jest żelowa i - tak jak przypadku malinowym - opcja różana również miała w sobie sporo nadzienia. Całość jednak nieco mniej przypadła nam do gustu... Po zetknięciu się z wyrazistą konfiturą musieliśmy poratować się szklanką wody.
Za duet zapłacimy tam 30 złotych i choć ciasto jest idealnie wilgotne, rumiane i zwyczajnie smaczne, to naszym zdaniem pączki z Fukiera nie są warte tak kosmicznej ceny.
Magda Gessler i pączki za 18 złotych. Warte swojej ceny?
W Słodkim Słonym, prowadzonym przez Magdę do spółki z Larą, rodzajów pączków znajdziemy aż cztery. Malina, róża, ajerkoniak i śliwka z czekoladą to mocna czwórka nadzień, za którą właścicielki liczą sobie aż 18 złotych za sztukę. Obsługa zapewnia jednak, że ich wypieki nie pokrywają się z tym, co serwuje się w Fukierze, w związku z czym postanowiliśmy skosztować każdej z opcji.
Nasze serca zdecydowanie podbiło dwóch kandydatów - pączki malinowy i śliwkowy. Pączki po brzegi wypełnione były cieplutkim nadzieniem: czekolada z powidłami stworzyła niepowtarzalny duet, który z każdym kęsem wspinał się na wyżyny pyszności. Malinowy z kolei okazał się zdecydowanie lepszy niż kolega ze Starego Rynku. Oblany był różowym lukrem i posypany jadalnym złotem (!), a jego wnętrze o strukturze świeżych malin wydawało się nam nieco smaczniejsze i delikatniejsze niż to, którego już smakowaliśmy.
Przypominamy: Magda Gessler zbija majątek na GRZYBACH. Tyle chce za borowiki, maślaki czy kurki! Kupicie?
Następny w kolejności był ajerkoniak o bardzo kremowym wnętrzu, wyglądem przypominającym nieco śmietankowy budyń. Pączek przypudrowany na biało-złoto, w smaku dość intensywny. Być może bardziej zasmakowałby amatorom alkoholowych słodkości, których wśród nas nie było. Różany ponownie nieszczególnie się wyróżniał, choć tym razem jego wnętrze nie zabiło całego smaku. Podawany był z obfitą warstwą lukru oraz kandyzowaną skórką pomarańczy, nadającej całości cytrusowego posmaku.
I choć ceny pączków od Gessler są zabójcze, a kolejka pod drzwiami ciągnęła się już godzinę po otwarciu, musimy przyznać, że pączki z powidłami oraz malinami warte są zachodu. Do dwóch pozostałych wątpliwości mamy jednak nadal.
Piotr Adamczyk oferuje gościom śladowe ilości nadzienia
Cukiernia Piotra Adamczyka była ostatnim przystankiem na naszej degustacyjnej mapie. W Starym Domu znajdziemy dwa rodzaje pączków: różaną klasykę za 10 złotych oraz pączkową ósemkę po 9 złotych.
Ku naszemu zdziwieniu opcja za dychę nie wyróżniała się niczym szczególnym. No, może oprócz śladowych ilości nadzienia. W porównaniu z tym, co zjedliśmy u Gessler, pączek od Adamczyka nie dość, że wyglądał, to i smakował biednie. Naszym zdaniem zupełnie nie jest wart swojej ceny. Opcje ze znacznie bogatszym wnętrzem znajdziemy w lokalnej cukierni i to za 2,50 za sztukę.
Ósemka pączkowa z kolei to przekąska bez nadzienia. Ciasto było odpowiednio wilgotne, mięciutkie i można było wyczuć w nim nieco alkoholowego olejku. Była to miła odmiana i robiła na nas lepsze wrażenie niż nieszczęsny pączek. I choć sam Adamczyk żyje sobie w USA jak król, pączki, które podaje gościom w Starym Domu, z królewskością mają wspólnego tyle, co nic...