Krzysztof Rutkowski był jedną z gwiazd minionej edycji "Tańca z Gwiazdami". Okazało się jednak, że "polski James Bond" nie zachwycił na parkiecie, a jego podrygi nie spodobały się między innymi Iwonie Pavlović, która nie szczędziła mu krytyki i niskich not. To najwyraźniej uraziło Rutkowskiego, bo w odwecie postanowił wciągnąć ją w aferę "Wojtka z Zanzibaru". Głos w sprawie zabrał nawet mąż jurorki, Wojciech Oświęcimski, który polecił detektywowi, by ten skupił się na przygotowaniach do nowego odcinka, a ocenianie tańca pozostawił profesjonalistom. Wywołany do tablicy Rutkowski i tych słów nie pozostawił bez odpowiedzi, bo w rozmowie z Pomponikiem ujawnił domniemane powiązania - tym razem Oświęcimskiego - z hotelarzem z Zanzibaru.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Polski agent 007" zapowiedział, że będzie starał się wyjaśnić, czy "Iwona Pavlović miała związki przestępcze z Wojtkiem z Zanzibaru i czy brała wynagrodzenie". Niedługo później Krzysztof udał się z misją do Ameryki Południowej, gdzie badał wątek "słynnego Wojtka", by następnie wbić szpilę Pavlović, ubolewając, że na Zanzibarze (który był jego kolejnym przystankiem na trasie) "nie będzie jego ulubionej instruktorki tańca"...
Teraz wszystko wskazuje na to, że na linii Rutkowski-Pavlović nastąpiło pewne ocieplenie stosunków, bo Krzysztof w trakcie finału "Tańca" podarował Iwonie bukiet kwiatów.
Podszedł do mnie Krzysztof, dostałam od niego kwiaty. Jest mi bardzo miło, na początku nie wiedziałam, czy mam przyjąć, czy nie, bo nie wiem z jakiej racji - krygowała się Czarna Mamba w rozmowie z Pudelkiem.
Iwona zwierzyła się przed kamerami, że jest niezwykle łagodną osobą i nie ma zamiaru obrażać się na Krzysztofa. Dodała także, że sama nie ma nic na sumieniu.
Nie nie, ja się nie obrażam, ja naprawdę jestem bardzo łagodna prywatnie, daleka jestem od obrażania. No po prostu Krzysztof wykonuje swoją pracę. Chyba tylko jest mi bardziej przykro, że taką niewiadomą w sumie, no bo jako detektyw być może szuka tak zwanych tropów i trafia na trop, według mnie mylny, ponieważ nie mam nic na sumieniu, ale tym tropem troszkę tak burzy moją opinię. Najbardziej mnie zabolało jednak, że jestem sędzią tyle lat... Nie wiem, czy jestem człowiekiem idealnym, bo pewnie nie, ale raczej na sumieniu nie mam poważnych rzeczy chyba, oprócz tego czasami do spowiedzi chodzę, ale to już odmienna sprawa - zwierzyła się reporterowi Pudelka.
Jurorka "Tańca z Gwiazdami" przyznała również, że Krzysztof "wyraził ochotę porozmawiania".
Jest mi miło, że pan Krzysztof przyszedł do mnie i wyraził ochotę porozmawiania, bo być może, kiedy mu przybliżę tę sytuację, co tam się działo na Zanzibarze, jak to wyglądało, jak wyglądały też pobyty innych osób śpiewających i nieśpiewających. To miało takie dobre podstawy, więc szkoda by było tutaj szukać dziury w całym, tam, gdzie jej tak naprawdę nie ma - opowiadała Michałowi Dziedzicowi.
Spodziewaliście się takiego obrotu sprawy? Może w ramach przeprosin Krzysiek i Iwonka razem pojadą na Zanzibar wyjaśniać sprawę?