Jeżeli myśleliście, że czwarta runda w trwającym od kilku dni starciu Krzysztofa Skiby i Patryka Jakiego z Suwerennej Polski będzie ostatnią, to spieszymy rozwiać Wasze wątpliwości. Mało kto już chyba pamięta, że początkiem całej dyskusji był komentarz Skiby, w którym ten wbił politykowi szpilę po tym, jak pokazał się w koszulce z Jagiełłą. Od tego czasu sytuacja jednak nieco się skomplikowała...
Krzysztof Skiba kontra Patryk Jaki - runda piąta. "Gra wielkiego patriotę, a ma sporo milionów za uszami"
Tym, którzy nie śledzili dotychczasowej dyskusji obu panów, która - przypomnijmy - rozgrywa się publicznie od poniedziałku, przypominamy: w odpowiedzi na krytykę Skiby Patryk Jaki nazwał muzyka "lizusem PO o intelekcie liścia". Ten z kolei utytułował go w kolejnym wpisie "Człowiekiem Memem i "hatakumbą"", a Jaki w odpowiedzi uderzył w moralność Skiby, wytykając mu, jakoby "żona mu się znudziła". Teraz więc kolej Krzysztofa, który ponownie nie zawiódł pokładanych w nim nadziei.
Na instagramowy profil Skiby trafił kolejny obszerny post, tym razem zatytułowany "Piękna katastrofa". Nie pozostało więc nic innego, jak oddać mu głos.
Kilka refleksji przy porannej kawce. Napisał wczoraj do mnie europoseł Patryk Jaki, polemizując z tezą, którą pozwoliłem sobie upublicznić. A teza była taka, że pan polityk gra wielkiego patriotę (ostatnio paradował w koszulce z Jagiełłą), a tak naprawdę ma sporo milionów za uszami. Wyznawca wartości rodzinnych (chyba w stylu Coza Nostry) precyzyjnie wytłumaczył, że wszystko udało się pięknie zamieść pod dywan, a upolityczniona prokuratura uważa go za krystalicznie czystego, mimo zarzutów NIK - zaczął.
Tu muzyk zapewnił, że będzie to już jego ostatnia odpowiedź w tej sprawie. Postanowił więc zrobić pewne podsumowanie, a europoseł otrzymał nową ksywkę - "Nijaki".
Problem jest o wiele głębszy, niż nam się wydaje. Owszem, niektóre popisy posła budzą politowanie i śmiech (np. jego przemowy w Europarlamencie), ale tu chodzi nie tylko o Nijakiego, ale o całą młodą formację polityków, którzy traktują sprawy publiczne jako okazję do biznesu, a nie jako służbę publiczną, a swój ultrapatriotyzm używają jako zasłonę dymną do swych kolesiowych machinacji. Tak po prawdzie to nie są politycy, a jedynie chciwi i pazerni biznesmeni. Pan Jaki jest tu mistrzem ustawiania rodziny i kumpli przy kranikach z forsą. Ale za nim jest jeszcze cała zgraja podobnie "zdolnych", od Norberta Kaczmarczyka (minister od afery z traktorem i przetargami) po Michała Moskala (szef gabinetu wiceministra Kaczyńskiego, dla którego zaręczyn nawet kopalnia przerywa pracę).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Krzysztof Skiba bezlitośnie o rządzących. Zwraca uwagę na kilka rzeczy
Jak twierdzi Skiba, największym problemem obecnych czasów są ludzie pazerni na pieniądze i władzę, których - jego zdaniem - "najwięcej jest w PiS i Suwerennej Polsce".
Kiedyś nazywano ich Misiewiczami, ale ten, który był symbolem szybkich awansów przy władzy (od pomocnika w aptece, do szefa gabinetu ministra i członka zarządu firmy zbrojeniowej) okazał się idiotą i dał się złapać, na jakimś marnym szwindlu z lewymi kursami. Nowe pokolenie młodych i chciwych sukcesów oraz szmalu polityków, to jest nasz największy problem. I takie osoby są w każdej niestety partii. Z tym że w PiS i Suwerennej Polsce najwięcej.
Zwrócił również problem na to, że politycy przestali być dla ludźmi autorytetami, a stali się symbolem chciwości i układów.
To dlatego połowa Polaków nie chodzi na wybory i ma w d*pie, kto wygra i będzie u władzy. Bo czy biznesik robi młody proeuropejski z Platformy, czy młody, antyniemiecki z PiS, to i tak jedno bagno. (...) Ostatnim ideowcem w polityce, tak na serio, był... Paweł Kukiz. (...) No, ale i on się na końcu złamał i zeszmacił, pobierając miliony w zamian za głosowanie, jak chce prezes. Więc teraz to już klapa i dno. (...) Wielka nadzieja młodych, czyli pan Mentzen, nawet nie udaje ideowca. Ten robi biznes już na samej kampanii wyborczej, sprzedając własne piwo małoletnim wyznawcom.
Wspomniał jeszcze o Hołowni, który jego zdaniem "się zagotował i raczej podkopuje opozycję, niż jej pomaga". Na koniec raz jeszcze - podobno po raz ostatni - nawiązał do Jakiego.
Tymczasem młodzi i zdolni do wszystkiego, jak pan Jaki, uprawiają swoją działkę, nakładając sobie maskę patriotów. Co więcej, oni uważają, że to jest normalne, by dzięki polityce załatwiać różne intratne zlecenia i smakołyki dla rodziny i kumpli. I nawet czują się wyżsi moralnie od pozostałych, bo rzekomo bronią wartości. Wartości swoich kont. Niestety Drodzy Pazerni Młodzi Politycy, wasz internetowy patriotyzm przypomina mi taniec na rurze w nocnym lokalu. Jest na pokaz i dla kasy.
Żałujecie, że to już (podobno) koniec?