W swoim założeniu autobiografia powinna być spisem wspomnień z życia samego autora. Nie jest jednak żadną tajemnicą, że osoby znane, które do tej pory nie zajmowały się profesjonalnie pracą ze słowem, najczęściej pozwalają, aby ktoś ich autobiografie spisał za nich. Korzystają wówczas z tak zwanych ghostwriterów. Jak podaje BBC, książę Harry nie był w tej kwestii wyjątkiem. Znamy już nawet nazwisko osoby, którą możemy obwiniać za te wszystkie historie o odmrożonych członkach i duchu księżnej Diany przybierającym w Botswanie postać lamparta.
"Szczęśliwy traf" padł ponoć na niejakiego J.R. Moehringera. Dziennikarz może pochwalić się bogatym doświadczeniem zawodowym. Ma na swoim koncie m.in. autobiografię tenisisty Andre Agassiego Open, Shoe Dog czy Sztukę zwycięstwa Phila Knighta. Swego czasu popełnił też własną biografię, na której podstawie George Clooney nagrał później Bar dobrych ludzi z Benem Affleckiem. Ponoć to właśnie Clooney miał przedstawić Moehringera Harry'emu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Za wielogodzinne wysłuchiwanie wynurzeń Harr'yego pisarz mógł liczyć na solidne wynagrodzenie. Wydawca zapłacił mu ponoć równy milion dolarów, czyli grubo ponad 4 miliony złotych. Inwestycja najwyraźniej się opłaciła. Jeśli wierzyć samemu wydawcy, biografia księcia jest jedną z najszybciej sprzedających się książek non-fiction w historii.
Przypomnijmy: Książę Harry w biografii podzielił się historią o odmrożonym penisie... Chcieliście to wiedzieć?
Czekacie na polską wersję językową?