Andrzej Grabowski od lat pozostaje jednym z bardziej rozpoznawalnych aktorów w kraju. Choć dziś jest w szczęśliwej relacji z aktorką Aldoną Grochal, to wcześniej był już dwukrotnie żonaty, o czym rozpisywały się media. W 1982 roku ślubował miłość i wierność po grobową deskę Annie Tomaszewskiej, z którą doczekał się córek Zuzanny i Katarzyny.
Pierwsza żona Grabowskiego ujawniła, dlaczego się rozwiedli
Andrzej i Anna szli razem przez życie przez ponad dwie dekady, jednak ostatecznie w 2008 roku doszło do rozwodu. Byli małżonkowie wkrótce znaleźli pocieszenie w ramionach nowych partnerów: aktor związał się z charakteryzatorką filmową Anitą Kruszewską, natomiast Tomaszewska zakochała się w Krzysztofie Piaseckim.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pozostaje więc pytanie: dlaczego musiało dojść do rozwodu? Tu Grabowski i jego była żona są dość zgodni, a on sam wspomniał o powodach przy okazji wywiadu dla "Gali". Wtedy też przyznał, że widział własne życie prywatne zupełnie inaczej.
Na pewno moje pierwsze małżeństwo rozleciało się przez pracę. Każdy, kto przeżył tyle lat, ma bagaż - mówił. Ale jeżeli pani zapytałaby, czy chciałbym mieć taki, to prawdopodobnie wolałbym nie mieć bagażu dwóch małżeństw, dwóch rozwodów. Wolałbym mieć bagaż szczęśliwego małżeństwa, tę samą żonę, która starzeje się razem ze mną, kocha mnie, ja ją kocham. Ale mnie się to nie udało.
Wersję Tomaszewskiej poznaliśmy natomiast podczas jej rozmowy z "Wysokimi Obcasami". Jak twierdzi, Andrzej coraz częściej bywał gościem we własnym domu, co potwierdza jego wersję, że do rozstania przyczynił się właśnie nawał obowiązków zawodowych.
Przyszedł czas, że nasze małżeństwo zaczęło się rozpadać. Andrzej praktycznie przestał bywać w domu. Pracował w różnych miejscach - tu serial, tam film, liczne wyjazdy. W pewnym momencie już nie bardzo się orientowałam, gdzie jest i dlaczego.
Rozwód był więc jedynym rozsądnym rozwiązaniem. Anna poczuła wtedy, że to czas o siebie zawalczyć.
Miałam 49 lat i w sposób nieubłagany postanowiłam o siebie zawalczyć. Rozwiedliśmy się. Nigdy nie przypuszczałam, że do tego dojdzie. Poczułam jednocześnie dwie, wydawałoby się, sprzeczne rzeczy: że to koniec świata i że odzyskuję siebie. Własną tożsamość.