Na planie nowej Akademii Pana Kleksa jeszcze nie padł pierwszy klaps, a produkcja już zdążyła wywołać w narodzie sporo niepotrzebnych emocji. W ostatnią środę miała miejsce konferencja prasowa, podczas której ujawniono kilka nowych szczegółów dotyczących ekranizacji powieści Jana Brzechwy.
O tym, że w tytułową rolę Ambrożego Kleksa wcieli się Tomasz Kot, wiedzieliśmy już od dobrych paru tygodni. Do teraz nie wiedzieliśmy jednak, czyją twarz będzie mieć Adaś Niezgódka, którego oczami poznawaliśmy słynną czarodziejską szkołę.
Otóż okazało się, że w ramach odświeżenia fabularnego pierwowzoru postać Adasia została całkowicie wykreślona ze scenariusza. W jego miejsce stanie natomiast Ada, jako że Akademia Pana Kleksa nie będzie już więcej szkołą wyłącznie dla chłopców. W rolę nowej głównej bohaterki wcieli się natomiast Antonina Litwiniak - wschodząca 13-letnia gwiazda.
Wcześniej Antoninę mogliśmy już podziwiać w takich produkcjach jak Sztuka kochania, Planeta Singli 2 czy Zawsze warto. Dziewczynka zdobywała także doświadczenie na planie Small World Patryka Vegi, możemy więc założyć, że świetnie odnajdzie się pod opieką reżysera Macieja Kawulskiego, który do tej pory specjalizował się głównie w kinie gangsterskim.
Warto przyjrzeć się tej młodej, szalenie zdolnej aktorce, zobaczyć, jak sobie radzi z kamerą, emocjami. Myślę, że to ten rzadki przypadek, kiedy dziecko potrafi zaciekawić swoją dramaturgią i swoimi aktorskimi umiejętnościami nawet dorosłego widza i grać równie dobrze, co dorośli aktorzy - zapowiedział podczas konferencji Kawulski.
Na tym jednak niespodzianki z pewnością się nie skończą. W rozmowie z Wirtualną Polską Kawulski stwierdził, że tekst Brzechwy zwyczajnie "nie nadaje się do ekranizacji". Pewne drastycznie zmiany musiały więc zostać poczynione.
Przypomnijmy: TYLKO NA PUDELKU: Wiemy, kto zagra nowego PANA KLEKSA! Czy zdoła dorównać legendzie Piotra Fronczewskiego?
"Akademia pana Kleksa" nigdy nie była literaturą, która nadawałaby się do ekranizacji. Nadal nie jest. Dlatego już Gradowski bardzo swobodnie potraktował strony zapisane przez Brzechwę, a my potraktowaliśmy je jeszcze swobodniej - ostrzega reżyser.
Jesteście ciekawi, co z tego wyjdzie?