Wygląda na to, że rozpoczyna się kolejna wojna z producentami i sprzedawcami dopalaczy, podobna do tej, którą stoczył rząd Donalda Tuska w 2010 roku. Okazało się jednak, że działania byłego premiera na dłuższą metę są nieskuteczne. W ciągu zaledwie kilku dni tylko do katowickich szpitali trafiło 260 osób. Policja zabezpieczyła blisko 2 tysiące porcji "Mocarza". Personel szpitalny żali się na duży poziom agresji pacjentów po zażyciu dopalaczy oraz niekontrolowane reakcje. Toksykolodzy ostrzegają, że te reakcje mogą prowadzić nie tylko do samookaleczeń.
Większość pacjentów po zażyciu dopalaczy trafia do szpitala w stanie silnego, praktycznie skrajnego pobudzenia. Osoby po dopalaczach są agresywne, wulgarne, szarpią się i nie kontrolują swojego zachowania. Mogą próbować wyrządzić krzywdę innym, a także sobie. Są pozbawieni kontroli, dokonują samookaleczeń. Te osoby mają nieomal nadludzką siłę, jakiej normalnie nie byłyby w stanie z siebie wykrzesać - wyjaśnia toksykolog Szpitala Miejskiego im. Franciszka Raszei w Poznaniu Eryk Matuszkiewicz.
Przypomnijmy relację jednego z narkomanów: "Wziąłem, TO MNIE WYSADZIŁO W KOSMOS"
Źródło: TVN24/x-news