Tom Cruise należy do tej wąskiej grupy celebrytów, których burzliwe życie prywatne zdaje się nie oddziaływać negatywnie na karierę. Przez lata media rozpisywały się na temat niepokojących praktyk, w których aktor brał udział ze względu na przynależność do kościoła scjentologicznego. Nie jest też tajemnicą, że jego córka, Suri Cruise, wychowuje się bez ojca. Matka dziewczynki - Katie Holmes - nigdy nie zabroniła Tomowi kontaktów z dzieckiem, ten jednak miał nie widzieć jej już od ponad 10 lat.
Mimo towarzyszących mu na każdym kroku kontrowersji Cruise nadal uznawany jest za topową gwiazdę Hollywood. Trzeba w końcu przyznać, że mało kto tak jak on potrafi wyprodukować film akcji. O gwiazdorze znów jest głośno, a to wszystko dzięki nadchodzącej premierze jego najnowszego dzieła - sequelu hitu z lat 80. - Top Gun: Maverick.
Cruise osobiście zadbał o to, aby obraz przyciągnął uwagę publiczności. Podczas uroczystego pokazu w San Diego, zorganizowanego na pokładzie amerykańskiego lotniskowca USS Midway, samodzielnie przyleciał helikopterem na czerwony dywan! Warto dodać, że Cruise na planach filmowych nie wymaga pomocy kaskaderów przy kręceniu scen akcji. Jego sprawne posługiwanie się sterami statku powietrznego nie powinno więc nikogo dziwić.
Po bezpiecznym lądowaniu Cruise jak gdyby nigdy nic opuścił pokład, ukazując się oczom fotoreporterów w czarnym trzyczęściowym garniturze i szarym krawacie. Po drodze na czerwony dywan założył okulary przeciwsłoneczne marki Ray-Ban, które stanowią nieodzowną część uniwersum Top Guna. Zamiast kultowych aviatorów, wybrano jednak nieco zmodernizowaną formę oprawek.
Zobaczcie fotorelację z "przyfrunięcia" Toma Cruise'a na czerwony dywan. Robi wrażenie?