Choć dziś pewnie mało kto o tym pamięta, Kuba Wojewódzki i Tomasz Kammel byli niegdyś dobrymi przyjaciółmi. Dziennikarze przez lata pozostawali w bliskich relacjach, z czasem jednak ich drogi się rozeszły. Dziś przyjaźń obu panów dość trudno sobie wyobrazić, nie jest bowiem tajemnicą, że stoją oni po dwóch przeciwnych stronach zawodowej barykady. Kammel od lat jest jedną z "twarzy" TVP, Wojewódzki przez niektórych nazywany jest zaś "królem TVN". To, jak diametralnie przez lata zmieniły się stosunki dziennikarzy, dobitnie pokazał ostatni komentarz Kuby, w którym ten otwarcie wbił szpilę byłemu koledze. Wojewódzki nazwał bowiem Kammela "pieszczochem TVP" i posądził o hipokryzję. Tomasz zdążył już odpowiedzieć na jego przytyki.
Zobacz również: Pielęgniarz SKRYTYKOWAŁ działania rządu w "Pytaniu na Śniadanie". Tomasz Kammel złośliwie się odgryzł...
Wszystko zaczęło się od niedawnych zachwytów Tomasza Kammela nad Joe Bidenem. Przy okazji marcowej wizyty w Polsce prezydent USA wygłosił przemówienie, w którym potępił słowa Władimira Putina o "denazyfikacji Ukrainy", nazywając je "kłamstwem i obrzydlistwem", a samego polityka "bezczelnym". Kammel, który jest dumnym założycielem własnego stowarzyszenia profesjonalnych mówców, poświęcił wówczas wypowiedzi Bidena kilka słów na Instagramie. Oczarowany gwiazdor TVP określił przemówienie polityka "retorycznym majstersztykiem", rozpływając się nad jego konstrukcją czy nawiązaniem do słów Jana Pawła II. Okazuje się, że publiczne zachwyty Kammela nad Bidenem niespecjalnie spodobały się Kubie Wojewódzkiemu.
W ostatnim odcinku podcastu "WojewódzkiKędzierski" gospodarze gościli Jana Peszka. Gdy w pewnym momencie rozmowa zeszła na temat osób pracujących w Telewizji Polskiej, Wojewódzki w gorzkich słowach wspomniał o Kammelu, wprost zarzucając mu hipokryzję.
Żyjemy w świecie, który jest niespójny. Co drugi Polak żyje z jakimś rozdwojeniem, roztrojeniem jaźni (...). Jeden z pieszczochów TVP, kiedyś mój kolega, zachwalał w swoich mediach społecznościowych przemówienie Bidena w Warszawie. Pisał, że to majstersztyk, więc ja mu napisałem, że majstersztykiem to jest chwalić Bidena w Warszawie, a potem zapominać o tych wartościach, wjeżdżając na parking TVP. Kim są tacy ludzie, którzy wyznają wartości, o których zapominają pewnego poranka, bo prowadzą śniadaniową telewizję? - rozprawiał Kuba.
W czwartek Tomasz Kammel postanowił publicznie odpowiedzieć na przytyki byłego kolegi. Prezenter TVP zamieścił na swoim instagramowym profilu obszerny wpis, w którym podkreślił, że po dziś dzień ma z Wojewódzkim wiele miłych wspomnień. Dziennikarz przedstawił na przykład obserwatorom anegdotkę o wspólnej samochodowej przejażdżce po autostradzie, podczas której przekonani o zawrotnej prędkości panowie zostali niespodziewanie wyprzedzeni przez motocyklistę. Zdradził także, że lata temu Kuba pomógł mu w przygotowaniach na festiwal w Opolu.
Kiedyś gdzieś w Europie, bezpiecznie, na pustej autostradzie testowaliśmy z Kubą Wojewódzkim nasze 911-tki. Myśleliśmy, że jesteśmy strasznie szybcy. Zabawa była przednia, dopóki nie wyprzedził nas motocyklista jadący 305 na godzinę. Spotkaliśmy go potem na stacji benzynowej. Powiedział:"dziękuję za fajną jazdę", a ja pomyślałem: "Nie no, jasne. Myślałem, że my tu przekraczamy bariery dźwięku, a ty nas po prostu wyprzedziłeś". Albo inna sytuacja. Siedzimy w domu u Kuby i wymyślamy moje zapowiedzi na festiwal w Opolu. Gdy później wypowiadam je ze sceny, widownia z jednej strony jest zszokowana, bo teksty są jak na mnie turbo ironicznie, z drugiej bawi się znakomicie - czytamy we wpisie Kammela.
Kammel otwarcie przyznał, że mimo wspólnych przygód i wzajemnego zaufania jego przyjaźń z Wojewódzkim zakończyła się niespodziewanie. Prezenter zdaje sobie jednak sprawę, że życie bywa nieprzewidywalne.
Takich przygód było mnóstwo. Tony śmiechu, 1000 przegadanych godzin, robienie wariackich rzeczy i przede wszystkim świadomość, że możemy na siebie liczyć. Aż pewnego dnia. Kuba zniknął. Nigdy nie było między nami różnic zdań, nigdy nie było trudnych rozmów, a już na pewno nigdy się nie pokłóciliśmy. Książkowa definicja kumpelstwa. A jednak i takie relacje się kończą. Życie - stwierdził.
Kammel przyznał, że po latach nie tylko wciąż miło wspomina relację z Wojewódzkim, lecz również ma wobec dziennikarza poczucie lojalności. Jak podkreślił, jego zdaniem życie jest bowiem zbyt krótkie, by poświęcać czas na internetowe przepychanki.
Po tej znajomości została mi góra fajnych wspomnień i lojalność w stosunku do Kuby. Jej powody są dwa. Bardzo proste. 1) tak rozumiem przyjaźń. 2) wg WHO człowiek żyje średnio 77 lat. Czyli mam jeszcze ew. 26, z których nie zamierzam zmarnować ani minuty. Szczególnie na internetowe dramy, ani te prawdziwe, ani te dla poklasku i klikalności - napisał.
Na zakończenie swojego wywodu Tomasz zapewnił, że ostatecznie nie ma zamiaru odnosić się do uszczypliwości Wojewódzkiego i życzy byłemu koledze wszystkiego, co najlepsze.
A zatem odpowiadając na rozliczne pytania: Czy zamierzam komentować to, co pisze o mnie Kuba Wojewódzki? Odpowiadam, że nie, bo za dużo dobrego spotkało mnie w życiu od niego i życzę mu jak najlepiej. To wszystko, co mam do powiedzenia w tej sprawie - zakończył.
Zobaczcie wpis Tomasza Kammela. Myślicie, że Kuba Wojewódzki odpowie na jego słowa?