Jeszcze niedawno spekulowano, że po rozstaniu z TVP medialna kariera Tomasza Kammela może przejść poważny kryzys. Okazało się, że była to ledwie kilkumiesięczna przerwa, a prezenter znów pojawił się w roli gospodarza programu i to u boku Izabelli Krzan. W międzyczasie wylądował też na kanapie w nowym internetowym show Moniki Richardson, gdzie padły zaskakujące słowa.
Kammel zapytany o telewizyjne duety. Nagle wspomniał o Rogalskiej
Nie jest tajemnicą, że Kammel i Marzena Rogalska byli jednym z bardziej lubianych telewizyjnych duetów. Gdy dziennikarka ujawniła, że "byli zgrani, ale tylko w pracy", w mediach wyraźnie się zagotowało. Takie były jednak fakty, a po zawodowym rozstaniu Rogalska przyznała w instagramowym poście, że z Tomkiem po prostu się nie przyjaźnili i tyle.
Nie spotykaliśmy się prywatnie - Tomek nie był u mnie w domu, nie zna mojego partnera, moich przyjaciół, nie uczestniczył w prywatnych imprezach, na przykład urodzinowych - wyliczała. Z Tomkiem łączyły mnie relacje zawodowe i zawsze wiedziałam, że nie chcę tego zmieniać, a to, jak mnie pożegnał, czy nie pożegnał, pozostawię bez komentarza.
Przypomnijmy: Marzena Rogalska gorzko o Tomaszu Kammelu: "Byliśmy zgranym duetem, ALE TYLKO W PRACY"
Teraz temat powraca na tapet, a wszystko właśnie przy okazji wizyty Kammela w "The Richardson Talk". Przed kamerą poruszono temat telewizyjnych duetów i na wstępie prezenter wspomniał jedynie, że dla niego to ważne, aby mieć z drugą osobą podobne poczucie humoru.
Ja się musiałem zgrać. Po prostu musiałem znaleźć człowieka, z którym potrafię i wtedy szło dobrze. A jak był ktoś, z kim się nie "czułem", to było straszne cierpienie - zaczął. Tu chodzi o poczucie humoru. Chodzi o to, żeby cię śmieszyły te same rzeczy, żebyś widziała w tym jakąś taką rozrywkę, która jest i dla ciebie, i dla partnera tożsama. A jeżeli ludzie lubią różne rzeczy, z różnych rzeczy się śmieją, to wtedy można zapomnieć.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W kolejnych zdaniach Tomek wrócił myślami do tego, jak wyglądała jego współpraca z Rogalską. Tak ocenia ich zawodową relację z perspektywy czasu:
Powiem ci, że mój duet z Marzeną Rogalską był pod wieloma względami dla mnie fenomenem i genialny, bo Marzenę bawi bardzo dużo rzeczy, z czego wycinek bawi mnie. Poza tym Marzena potrafiła, po koleżeńsku i szczerze, jak nawet mówiłem coś, co nie było hiperśmieszne, ucieszyć się z tego tak, że zarażała tym widzów poprzez swój entuzjazm. I to nam się udawało.
Potem jedynie potwierdził to, o czym wspomniała sama Marzena - nie przyjaźnili się i po prostu razem pracowali.
Tym bardziej że przecież prawda jest taka, że myśmy stworzyli bardzo zgrany duet, a prywatnie nas prawie nic nie łączyło. Raz na ruski rok gdzieś się zdarzyło [że poszli razem na kawę - przyp.red.], bo to była w sumie serdeczna relacja, jeśli dochodziło do czegokolwiek, ale znam ludzi, którzy dużo intensywniej kolegują się ze sobą, pracując jednocześnie razem. Marzena nie chciała, ja to rozumiem. Zawsze się śmiałem z niej, mówiąc, że "ja wiem Marzena, że ja ciebie dużo bardziej lubię niż ty mnie" i ona, trochę przytakując, trochę nie, się z tym zgadzała. Ale no co, 8 lat telewizyjnego małżeństwa na naprawdę totalnych obrotach, mimo wszystko. Czyli można.
Prezenter przyznał też, że rozmawia ze współprowadzącymi na tematy światopoglądowe i nie musi się z nimi zgadzać, ale oczekuje rzeczowej dyskusji, bez obrażania się na siebie i złośliwości. Jeśli chodzi o przykłady, to tu akurat bardziej konkretna była sama prowadząca.
Tak samo dobrze pracowało mi się z Michałem Olszańskim, z którym jesteśmy jakby tożsami światopoglądowo od A do Z, jak i z Tomkiem Wolnym, z którym jesteśmy absolutnie na antypodach światopoglądowych - przyznała Monika Richardson.