Tomasz Kammel prawie rok temu zniknął ze szklanych ekranów. Mimo tego pozycja prezentera na rynku medialnym jest wciąż na tyle silna, że śmiało może odrzucać oferty, które nie spełniają jego zawodowych ambicji. Ostatnio przyznał się do odmówienia propozycji poprowadzenia reaktywowanej "Randki w ciemno" ze względu na ulokowanie formatu w drugoligowej stacji.
W sobotnie przedpołudnie były gwiazdor TVP stawił się na planie programu "Mówię Wam", gdzie był poniekąd zmuszony do omówienia swojego obecnego statusu związku. Prowadzący, Mateusz Hładki, powrócił do czasów jego wieloletniej kariery w telewizji publicznej. Wprost zapytał swojego gościa, z jakich powodów nie zdecydował się złożyć wypowiedzenia mimo wielokrotnie deklarowanej przez niego niezgodności z ówczesną linią redakcyjną.
Mnie już, powiem ci szczerze, nudzą te dyskusje, dlaczego ja nie odszedłem, kiedy tam był PiS. Bo nie, bo mam inny światopogląd, bo stoję centralnie w środku i chciałbym być tym człowiekiem i należeć do tej grupy ludzi, która sprawia, że ludzie z prawej i z lewej strony się jakoś dogadują - wyjaśnił Kammel na wizji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tomasz Kammel nie doczekał się przeprosin od Kingi Dobrzyńskiej
Nie jest tajemnicą, że Kinga Dobrzyńska, która z przytupem dołączyła do redakcji "Pytania na Śniadanie" i ostatecznie przetrwała w niej zaledwie 10 miesięcy, nie miała dobrego zdania o wcześniejszych gospodarzach programu. Bez najmniejszego żalu podziękowała im za współpracę, przy okazji pozwalając sobie na niewybredny komentarz względem części z nich.
Widocznie poziom dzisiejszego "Pytania na Śniadanie" jest za trudny. Nie ma durnych tancerek i nadętych chłopczyków przekonanych, że istnieje cud narodzin, i trzeba udawać kogoś, kim się nie jest - w tak ostrych słowach skomentowała spadającą oglądalność porannego pasma TVP2.
Tomasz Kammel, będący adresatem tej wypowiedzi, porozumiał się z kancelarią prawną, która w jego imieniu wysłała pismo przedprocesowe do Dobrzyńskiej z żądaniem przeprosin. Hładki dopytał więc, czy była już szefowa redakcji odniosła się do treści dokumentu.
Nic się nie stało, a później osoba, o której opowiadasz, nagle musiała pożegnać się ze stanowiskiem w okolicznościach, które pewnie były dla niej trudne i dramatyczne, więc ja nie chcę być jednym z tych, którzy jeszcze będą kopać leżącego. Temat jest zamknięty. Nie było przeprosin - wytłumaczył w prostych żołnierskich słowach.
W dalszej części wywiadu gospodarz drążył temat pracy w upolitycznionych mediach.
Uwierało mnie, to co tam się działo, tak samo jak parokrotnie uwierało mnie przez 27 lat kariery, kiedy poszczególne ekipy poszczególnych rządów przejmowały tam władzę. Nie zawsze mi się to podobało, tylko dla mnie jako człowieka, który zajmował się rozrywką i człowieka, który przede wszystkim miał na uwadze brand TVP, to było najważniejsze. Ja nigdy nie zajmowałem się polityką w telewizji, w związku z tym ja skupiałem się na tym, żeby ta firma, z którą przez lata się związałem, była dla mnie najważniejszym elementem mojego zawodowego jestestwa - odpowiedział szczegółowo Tomasz Kammel.